Tokio 2020 - Patryk Dobek po wygraniu półfinału biegu na 800 metrów - Lekkoatletyka

W niedzielę w stolicy Japonii odbyły się dwa półfinały w tej konkurencji. Niestety nie poradził sobie Mateusz Borkowski, który uplasował się na ostatniej pozycji i w finale się nie znajdzie. Jego koledze z kadry poszło o wiele lepiej.

Dobek długo się rozkręcał, ale udowodnił, że jego taktyka była słuszna. Po pierwszych 400 metrach spędzonych na tyłach stawki wyraźnie przyspieszył, pochłaniał kolejnych rywali i na metę wbiegł z czasem 1.44,60 i względnie spokojną przewagą.

Już po samym, bardzo obiecującym występie 27-latek miał okazję zamienić kilka słów z reporterem Eurosportu Kacprem Merkiem. Rozmowa rozpoczęła się od kwestii, która doskwiera sportowcom w Tokio. Panujących tam upałów, które akurat w niedzielę delikatnie złagodniały.

- Na pewno pogoda teraz była trochę inna niż wczoraj. Oczywiście jest tutaj ciepło. Na stadionie jest taka duchota, że tak się wyrażę. Ale już ten zimny wiaterek się pojawił i można się schładzać. I to daje efekty, że po prostu organizm nie jest tak zmęczony - zauważył.

Imponujące w występie Dobka było zwłaszcza to, jak w kluczowych momentach świetnie przemieszczał się pomiędzy rywalami. Sam zainteresowany nie miał jednak zamiaru się tym przechwalać.

- Jakoś się udało. Było dość sporo miejsca, po prostu kwestia tego, czy zareaguję na tę lukę, aby ją wykorzystać. To rzeczywiście dzisiaj się udało. Dobrze, że była zmiana przerzutki, zmiana biegu. Udało się to wykorzystać i przechodzić z ostatniej pozycji na środkową i potem już do końca - podkreślił.

Jaki dokładnie plan na finał ma reprezentant Polski? Tego nie zdradził.

- Teraz zadanie wykonałem, dostałem się do finału. Zobaczymy. Generalnie czekaliśmy na ten bieg, jak to się wszystko ułoży. Trener ma coś w zanadrzu - zapowiedział tajemniczo.

Bieg finałowy na 800 metrów w środę o godzinie 14:05. Transmisja w Eurosporcie i Eurosporcie w Playerze.

Autor: mb / Źródło: eurosport.pl