Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Tokio 2020. Mourad Aliev, francuski pięściarz, nie mógł pogodzić się z dyskwalifikacją i usiadł na ringu - Boks

Emil Riisberg

01/08/2021, 08:23 GMT+2

Do niecodziennej sytuacji doszło na olimpijskim ringu w ćwierćfinale turnieju bokserskiego. Francuski pięściarz Mourad Aliev nie potrafił pogodzić się z faktem, że został zdyskwalifikowany za uderzenie przeciwnika głową. Zawodnik rywalizujący w wadze super ciężkiej (+91 kg) na znak protestu usiadł na ringu.

Foto: Eurosport

Prowadzący pojedynek sędzia Andy Mustacchio zdyskwalifikował Alieva cztery sekundy przed końcem drugiej rundy. Zdaniem arbitra Francuz celowo atakował głową Brytyjczyka Frazera Clarke'a.
Aliev nie mógł pogodzić się z decyzją sędziego i usiadł na ringu w pobliżu schodków. Nie miał zamiaru się ruszyć. Jego sztab przyniósł mu wodę i próbował go przekonać, że takie zachowanie nie jest najlepszym pomysłem. Bezskutecznie.
- Wszyscy wiedzą, że wygrałem! - krzyczał w ringu, a gdy przeciwnik cieszył się ze zwycięstwa Aliev zasugerował, że tak nie powinno być.

"To koniec"

Dopiero po 30 minutach osoby odpowiedzialne za turniej bokserski porozmawiały z zawodnikiem i jego ekipą. Aliev udał się do szatni hali Ryogoku Kokugikan. Tylko na chwilę - po 15 minutach powrócił i ponowił protest.
- Chciałem w ten sposób pokazać, że decyzja była niesprawiedliwa. Chciałem walczyć z niesprawiedliwością. Trenowałem przez całe życie dla tej chwili, a przegrałem przez decyzję sędziego. To koniec - mówił później.
Kolejną walkę zaplanowano dopiero po trzygodzinnej przerwie, na sesję wieczorną. Najwyraźniej Aliev doszedł do wniosku, że i tak nic nie wskóra i raz jeszcze opuścił ring. Tym razem ostatecznie.
- Czułem, że doszło kilka uderzeń głową. Celowe czy nie, ja nie jestem od oceniania tego. Powiedziałem mu potem, by się uspokoił. Nie myślał głową, tylko sercem. Wiem, że to trudne, ale najlepszą rzeczą jest zejście do szatni - oświadczył zwycięzca.

Pochopna decyzja

Aliev i Clarke stoczyli wyrównany pojedynek. Trzech z pięciu sędziów przyznało pierwszą rundę Francuzowi, który atakował agresywnie, jednak brakowało mu precyzji. W drugim starciu, do momentu dyskwalifikacji, nieco skuteczniejszy był Clarke.
- Dawno nie widziałem takiej sytuacji. Dziwna decyzja sędziego ringowego - mówił komentator Eurosportu Janusz Pindera jeszcze przed ogłoszeniem decyzji o przerwaniu walki.
- Jest dyskwalifikacja. Sędzia ma takie prawo. Wcześniej ostrzegał Alieva, by nie atakował nisko pochylną głową. Jednak uważam, że decyzja jest zbyt pochopna - dodał po chwili.
Autor: PO / Źródło: eurosport.pl, Associated Press
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama