Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Polak przybiegł w jednym bucie. Ma olimpijski finał

Emil Riisberg

05/08/2021, 12:04 GMT+2

Co za pech, co za dramat. Michał Rozmys prawie przez cały dystans olimpijskiego półfinału w Tokio na 1500 m biec musiał bez jednego buta. - Nie jesteśmy w Formule 1, nie mogę zjechać do pit stopu na zmianę opon - tłumaczył potem. Okazało się, że choć przybiegł ostatni, miejsce w finale ma i tak.

Foto: Eurosport

Przed zadaniem i tak stał trudnym, bo rywale w tej półfinałowej rywalizacji mocni byli bardzo. Szanse, by o marzenia jednak powalczyć, stracił w sposób banalny.

"W pięcie jest dziura, o którą ktoś prawdopodobnie zahaczył"

Ruszyli. Biegli w grupie, gdzie przepychanek bywa dużo, a ryzyko wywrotki zawsze jest spore. Czy Rozmys sam zahaczył jedną nogą o drugą? Czy zaczepił o nią inny zawodnik? Co tam się stało? Jak to możliwe?
Kamery szybko pokazały, że 26-letni Polak biegnie bez jednego buta, a jego strata do uciekającej grupy rośnie i rośnie.
Do mety dotarł na pozycji oczywiście ostatniej, w czasie 3.54,53. Jego rekord życiowy wynosi 3.34,96.
Co się stało? Wyjaśnił to sam, w rozmowie z Eurosportem, demonstrując nawet na drugim bucie, jak do takiej sytuacji dojść mogło.
- Pierwszy kontakt był już po 80 metrach. Po 150 ktoś zahaczył o moją lewą nogę i but spadł. Pokażę. W pięcie jest dziura, o którą ten ktoś prawdopodobnie zahaczył. Z każdym krokiem było potem gorzej, bez tego odbicia. Nie jesteśmy w Formule 1, nie mogę zjechać do pit stopu na zmianę opon. U nas tak to nie działa, tu trzeba zasuwać cały czas - opowiadał. Dodał, że w formie był dużej. I poszedł, zasmucony. Załamany.
Kwadrans później poinformowano, że - ponieważ wszystko wydarzyło się nie z jego winy - w sobotnim finale jednak się znajdzie.
Zabraknie w nim niestety Marcina Lewandowskiego, który w Tokio celował w medal. W pierwszym półfinale zszedł z bieżni. Pokonała go kontuzja.
Autor: rk/twis / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama