Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Tokio 2020. Jak Hołub komentuje, dlaczego polscy pływacy wracają do Polski po błędzie Polskiego Związku Pływania

Emil Riisberg

18/07/2021, 14:42 GMT+2

Polscy pływacy, którzy przez koszmarny błąd Polskiego Związku Pływackiego musieli opuścić wioskę olimpijską w Tokio, wrócili już do kraju. - Zostaliśmy oszukani przez nasz związek - grzmiał na lotnisku pływak Jan Hołub.

Foto: Eurosport

Do Japonii poleciało 23 polskich pływaków, sześcioro wróciło już do Polski, choć igrzyska jeszcze się nie rozpoczęły. Sprawa jest skomplikowana. Otylia Jędrzejczak, multimedalistka olimpijska, wskazuje krok po kroku, gdzie popełniono tak kosztowny w skutkach błąd.

"W związku nie ma nikogo"

- Sytuacja jest dosyć przykra - nie ukrywa kadrowicz Jan Hołub. - Mówiąc wprost, to zostaliśmy oszukani przez nasz związek, który zachował się nieprofesjonalnie. Z tego co mi wiadomo, to w tym momencie nie ma nikogo w naszym związku, kto zajmuje się ogarnianiem wszelakich reguł. Był taki pan - Jerzy Kowalski - ale on został zwolniony. Nikt do końca nie wie dlaczego. On był naprawdę super, po prostu wszystko zawsze wiedział. Jak się jakieś przepisy zmieniały, to zawsze był przygotowany. Teraz takiej osoby nie ma i dlatego wychodzą takie sytuacje - ocenia brązowy medalista mistrzostw Europy z Glasgow 2018.
- Zostaliśmy wysłani do Japonii. Związek pisał pisma do FINA: czy my możemy jechać, czy nie. Czy mogą zgłosić więcej zawodników, czy nie mogą. Nie dostali żadnej odpowiedzi. Jest też trochę winy światowej federacji. Ale jeśli nie dostaje się odpowiedzi twierdzącej na jakieś pismo, to raczej jest to odmowa. Tak to działa. No i związek, zarząd, prezes, może trener główny, nie wiem, zdecydowali, że po prostu wyślą nas więcej i wyszło tak, jak wyszło - smuci się 25-letni zawodnik.

"FINA się wkurzyła"

Hołub zwraca uwagę na to, że sprawę można było jeszcze odkręcić i załatwić po myśli sportowców. Jego zdaniem Polski Związek Pływacki za późno zrozumiał swój błąd i w sposób roszczeniowy zwrócił się do Światowej Federacji Pływackiej.
- Zostało wysłane pismo z PZP do FINA, już jak byliśmy na miejscu. W żadnym jednak momencie nie było napisane, że nasz związek uderzył się w pierś i poprosił FINA, czy mogą nam pozwolić wystartować. Gdyby pismo było wysłane w innym tonie... Z tego, co wiem, to związek wysłał pismo bardzo roszczeniowe - że to nie my popełniliśmy błędy, tylko wy popełniliście błędy. FINA oczywiście się wkurzyła i odpisała, że nie ma takiej możliwości. Potem musiał być ruszony PKOl, MKOl i pozwolili nam wymienić część zawodników. No ja niestety zostałem wymieniony. Byłem na liście zawodników oficjalnie dopuszczonych do startu. Ale wiadomo, że to jest sport i trzeba sobie powiedzieć, że są ważni i ważniejsi. Był ten Janek Kozakiewicz, bez którego ta nasza najlepsza, najsilniejsza sztafeta 4x100 zmiennym nie mogłaby wystartować. Bez żabkarza to nie mielibyśmy czego szukać - opisuje Hołub.

"Bliżej już być nie mogło"

- Na razie trzeba odpocząć - kontynuuje pływak. - Troszeczkę to sobie poukładać w głowie. Trzeba trenować. Ja już drugi raz miałem jechać na igrzyska. Za pierwszym razem byłem pierwszym, który nie pojechał do Rio. Teraz już tam byłem i bliżej być nie mogło. Mam nadzieję, że za trzecim razem do Paryża już po prostu mi się uda pojechać. Wiadomo, że jest mi przykro. Dla mnie to nie jest koniec świata. Ja wiem, że jeszcze będę trenował. Są osoby, które to dużo bardziej przeżyły ode mnie. Ja jestem dorosłym zawodnikiem, mam swoje życie, mam swoją wspaniałą dziewczynę i to jakoś umila ten powrót do domu. Wiadomo, że bardzo chciałem wystartować, bo po tym Rio był niedosyt. Trochę wyszło niefajnie - stwierdza Hołub.

Domagają się dymisji

Wszyscy reprezentanci Polski napisali pismo, w którym domagają się dymisji szefów Polskiego Związku Pływackiego.
- Zdecydowanie, bo to nie jest pierwszy raz. Praktycznie co roku powtarza się jakaś sytuacja, która podkopuje to nasze zaufanie... Znaczy zaufania nie ma już od dawna do naszego Polskiego Związku Pływackiego. Z każdej sytuacji można wyciągnąć jakieś plusy i może to będzie ta kropla, która przelała czarę goryczy i po prostu uda nam się w końcu coś zmienić. Pan prezes wydał rano oświadczenie, my je czytaliśmy. Przeprosił, uderzył się w pierś, fajnie, ale chyba troszeczkę za późno moim zdaniem. To jest czas na zmiany - podkreśla Hołub.
Igrzyska w Tokio rozpoczną się 23 lipca i potrwają do 8 sierpnia. Całość imprezy na żywo w Eurosporcie i w Eurosporcie w Playerze.
Autor: dasz/łup / Źródło: eurosport.pl, TVN24
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama