Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Tokio 2020. Agnieszka Kobus-Zawojska, Marta Wieliczko, Maria Sajdak i Katarzyna Zillmann o srebrnym medalu - Wioślarstwo

Emil Riisberg

02/08/2021, 07:52 GMT+2

- Czuło się zmęczenie organizmu, a przecież każda z nas przeszła koronawirusa. Myślę, że to duże obciążenie dla organizmu, a mimo to zdobyłyśmy srebro - mówiła na antenie TVN24 i Eurosportu Marta Wieliczko. Srebrne wioślarki z Tokio opowiedziały o cenie sukcesu.

Foto: Eurosport

Agnieszka Kobus-Zawojska, Marta Wieliczko, Maria Sajdak i Katarzyna Zillmann dały Polsce pierwszy medal w Tokio. W środę, piątego dnia igrzysk, popłynęły po srebro w rywalizacji czwórek podwójnych. Poza ich zasięgiem były tylko Chinki.
W niedzielę wicemistrzynie olimpijskie wróciły do kraju. Na lotnisku Chopina w Warszawie powitali ich bliscy oraz kilkudziesięcioosobowa grupa kibiców.

"To były trudne lata"

Następnego dnia były gościem Strefy medalowej na antenie TVN24 i Eurosportu.
- Nie było tak łatwo. Bieg był szalony. Przez większość czasu nie było nas widać w telewizji. Musiała być wielka troska i zaniepokojenie u kibiców. Serce cały czas wali. Szok, a potem radość - opowiadała Zillmann o wyścigu, który przyniósł Polkom srebro.
Ile waży ten medal? Ile bólu i trosk kosztował? - Fizycznie jest ciężki, szyja boli od noszenia, ale to były trudne lata. Pięć lat, a nie cztery. Już po trzech czuło się zmęczenie organizmu, a przecież każda z nas przeszła koronawirusa. Myślę, że to duże obciążenie dla organizmu, a mimo to zdobyłyśmy srebro. Fenomenalny wynik. Spełnienie marzeń - podkreśliła Wieliczko.
- Co czułam ma mecie? To była wielka radość. Jak się wygrywa, a uważam, że my srebro wygrałyśmy, to nie czuć tego zmęczenia. Dopiero później, gdy emocje opadają. Myślę, że był to rok pełen wyrzeczeń i trudów dla każdej z nas, więc była duża ulga, że pomimo upadków podniosłyśmy się. Pokazałyśmy, że zawsze można na nas liczyć - dodała Kobus-Zawojska.

Dwa różne medale

- To są dwa zupełnie różne medale - przyznała Sajdak, która wspólnie z Kobus-Zawojską wywalczyły brąz poprzednich igrzysk w Rio de Janeiro, też w czwórce podwójnej.
- Myślę, że ten z Tokio jest cenniejszy i bardziej satysfakcjonujący, bo zdobyty ciężką pracą, wyrzeczeniami i trudnościami. Dlatego daje dużo więcej radości - dodała.
Jakie to były wyrzeczenia?
- To jest około trzysta dni poza domem - wyliczała Zillmann.
- Czasami jest tak, że jednego dnia przyjeżdżamy do domu, a następnego dnia pakujemy się i wyjeżdżamy. Nie ma czasu, żeby zrobić pranie, żeby odnowić kontakty ze znajomymi. Nie ma, przynajmniej teraz, czego żałować - dodała Wieliczko.
- Tak naprawdę ten rok olimpijski trwał dwa lata, czyli łącznie sześćset dni. Dlatego był ciężki psychicznie, bo dni zdecydowanie się dłużyły - zaznaczyła Sajdak.
Autor: kz/twis / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama