Strzelał z łuku na korytarzu bankowym, strażnicy kryli się za jego plecami
Igrzyska olimpijskie w Tokio bez kibiców
Video: Reuters Igrzyska olimpijskie w Tokio bez kibicówIgrzyska olimpijskie w Tokio bez kibiców.zobacz więcej wideo »Igrzyska olimpijskie w Tokio na żywo w Eurosporcie i Eurosport...
Video: Eurosport Igrzyska olimpijskie w Tokio na żywo w Eurosporcie i...Już 21 lipca rozpocznie się najważniejsza impreza sportowa świata. Igrzyska olimpijskie w Tokio na żywo w Eurosporcie i Eurosport Playerze.zobacz więcej wideo »Igrzyska olimpijskie w Tokio z relacjami Krzysztofa Gonciarza...
Video: Eurosport Igrzyska olimpijskie w Tokio z relacjami Krzysztofa...gonciarz shortzobacz więcej wideo »Producenci dostarczą szczepionki przed igrzyskami w Tokio
Video: Eurosport/SNTV Producenci dostarczą szczepionki przed igrzyskami w TokioProducenci szczepionek Pfizer i BioNTech przekażą dawki szczepionek, aby zaszczepić sportowców i urzędników przygotowujących się do igrzysk olimpijskich w Tokio, poinformował w czwartek MKOl (Międzynarodowy Komitet Olimpijski). IO w Tokio na żywo w Eurosporcie i Eurosport Playerze.zobacz więcej wideo »06.06.2021 | Polacy powalczą na igrzyskach w Tokio o medale w...
Video: Maciej Mazur / Fakty TVN 06.06.2021 | Polacy powalczą na igrzyskach w Tokio o medale...Wspinaczka sportowa, skateboarding i koszykówka 3x3 to dyscypliny, które zadebiutują na letnich igrzyskach olimpijskich w Tokio. W każdej z tych dyscyplin polscy kibice mogą liczyć na sukces polskich sportowców.zobacz więcej wideo »Reprezentacja uchodźców na igrzyskach olimpijskich w Tokio
Video: Eurosport Reprezentacja uchodźców na igrzyskach olimpijskich w TokioPo raz drugi na letnich IO wystąpi specjalna drużyna złożona z uchodźców.zobacz więcej wideo »Prezes PKOl Andrzej Kraśnicki o polskiej reprezentacji na...
Prezes PKOl Andrzej Kraśnicki o polskiej reprezentacji na...Prezes PKOl Andrzej Kraśnicki o polskiej reprezentacji na igrzyska olimpijskie w Tokiozobacz więcej wideo »Januszewski o szansach medalowych lekkoatletów na igrzyskach...
Video: Eurosport Januszewski o szansach medalowych lekkoatletów na igrzyskach...Zobacz, co powiedział ekspert Eurosportu Paweł Januszewski o szansach medalowych lekkoatletów w igrzyskach olimpijskich w Tokio 2020. Każda sekunda igrzysk w Tokio na żywo w Eurosporcie i Eurosporcie w Playerze.zobacz więcej wideo »Rogowska o szansach medalowych lekkoatletów na igrzyskach...
Video: Eurosport Rogowska o szansach medalowych lekkoatletów na igrzyskach...Zobacz, jak ekspertka Eurosportu Anna Rogowska oceniła szanse polskich lekkoatletów na igrzyskach olimpijskich w Tokio. Każda sekunda igrzysk olimpijskich w Tokio 2020 na żywo w Eurosporcie i Eurosporcie w Playerze.zobacz więcej wideo »Czapiewski o szansach medalowych lekkoatletów na igrzyskach...
Video: Eurosport Czapiewski o szansach medalowych lekkoatletów na igrzyskach...Zobacz, jak ekspert Eurosportu Paweł Czapiewski ocenił szanse medalowe lekkoatletów na igrzyskach olimpijskich w Tokio. Każda sekunda igrzysk olimpijskich w Tokio 2020 na żywo w Eurosporcie i Eurosporcie w Playerze.zobacz więcej wideo »Korzeniowski o szansach medalowych reprezentacji Polski w IO w...
Video: Eurosport Korzeniowski o szansach medalowych reprezentacji Polski w IO...Zobacz, jak ekspert Eurosportu Robert Korzeniowski ocenił szanse medalowe reprezentacji Polski na igrzyskach olimpijskich w Tokio. Każda sekunda igrzysk olimpijskich w Tokio 2020 na żywo w Eurosporcie i Eurosporcie w Playerze.zobacz więcej wideo »
Weźmie zaległy urlop, poleci do Tokio i wystartuje tam w igrzyskach, po raz drugi w karierze. Tak, urlop, bo łucznik Sławomir Napłoszek - rocznik 1968 - w banku pracuje od lat, łącząc te obowiązki ze sportem, tym w wydaniu wyczynowym. Na olimpijską scenę, co historią jest i niezwykłą, i inspirującą, wróci po 29 latach, drogami tak krętymi, że aż trudnymi do uwierzenia.
WSZYSTKO O IGRZYSKACH OLIMPIJSKICH W TOKIO>>>
Zima z roku 2014 na 2015. Warszawa, bank w Alejach Jerozolimskich, ten przy rondzie de Gaulle'a, na środku którego stoi palma.
Wyliczył, że najdłuższy z korytarzy ma długości dokładnie 68 metrów. O dwa za mało. Trudno, narzekać nie ma co, i tak jest dobrze, bo tu ciepło, a na zewnątrz mróz.
Po kolei sprawdza, czy wszystkie drzwi są pozamykane, a w pokojach nie został ktoś na nocną zmianę.
Bierze łuk, przyjmuje postawę. Rozbawieni, ale i zaciekawieni strażnicy - uprzedzeni, by zachowywali ciszę - ustawiają się za jego plecami. A on strzela. Strzela, strzela i strzela. Trenuje.
Gdyby nie takie metody, Napłoszek do sportu by nie wrócił. I nie leciał do Tokio, gdzie 29 lipca obchodzić będzie 53. urodziny.
Michael Jordan z kolegami na wyciągnięcie ręki
Barcelona, rok 1992. Igrzyska XXV Olimpiady.
O nominacji dowiaduje się z "Przeglądu Sportowego", bo internetu i telefonów komórkowych nie ma, a na ten stacjonarny nikt nie zadzwonił. Podekscytowany jest bardzo, absolutnie wszystkim, co dzieje się dokoła. W czasie ceremonii otwarcia przechodzi obok Dream Teamu, czyli amerykańskich koszykarzy z Michaelem Jordanem na czele, tak blisko, że gdyby tylko się odważył, z każdym z nich przybiłby piątkę.
Na stołówce spotyka Stefana Edberga, tenisową znakomitość. Z miejsca rozumie, dlaczego te gwiazdy z półki najwyższej nie chcą mieszkać w wiosce olimpijskiej, która jemu podoba się tak bardzo. Edberg nie może jeść, każdy kęs i każda łyżka zupy to kolejna prośba o autograf lub zdjęcie. Koszmar.
Napłoszek w igrzyskach debiutuje. I niestety zawodzi, najbardziej siebie. 54. miejsce. Nic to, za cztery lata w Atlancie będzie lepiej. Musi być - tak wtedy myśli i tym się pociesza.
W Atlancie nie wystartuje, obejrzy tamte igrzyska w telewizji, o tym jeszcze będzie. Te w Sydney, Atenach, Pekinie, Londynie i Rio de Janeiro też. Do olimpijskiej rywalizacji wróci w Tokio, po 29 latach od rozczarowania z Barcelony.
Grypa, angina, zapalenie migdałków - ciągle coś
Warszawiak. Całe życie na Muranowie, czyli prawie w Śródmieściu. Tam się wychowywał, w latach 70., kiedy sklepy świeciły pustkami, a wydarzeniem było zdobycie gumy do żucia. Tam przez trzy pierwsze klasy chodził do szkoły numer 32.
Chłopcem był grzecznym, no, na pewno tym z grzeczniejszych. I chorowitym - grypa, angina, zapalenie migdałków, ciągle coś. Przerwy w edukacji miewał tak długie, że nauczyciele wpadali do domu, by pomóc mu w nadrabianiu zaległości.
Sport, mimo tych problemów, i tak lubił bardzo. Od rówieśników biegał zdecydowanie szybciej, aż po którymś z tak popularnych wtedy sprawdzianów stwierdzono, że talent ma ponadprzeciętny. I dostał zaproszenie do szkoły sportowej na ulicy Konwiktorskiej, niedaleko, przy klubie Polonia, który cały czas reprezentowała sama Irenissima, tak, tak - Irena Szewińska, legenda, olimpijska multimedalistka.
Sławek stawiał na sprinty - ten huk wystrzału, to uderzenie adrenaliny. Za dystansami długimi i przełajami nie przepadał. Kochał - i nie jest to słowo na wyrost - koszykówkę, której sekcja w Polonii działała bardzo prężnie.
Łucznictwo? Nie, wciąż o nim nawet nie słyszał.
Przyplątała się kontuzja zwichnięcie barku, przez koszykówkę rzecz jasna. Wracał do zdrowia, rehabilitacja trwała i trwała, nauczyciele kręcili jednak nosami - obawiali się, że powrót na parkiet oznaczać będzie także powrót kłopotów. Przekonywali, że ryzyko jest zbyt duże. Skończyło się tym, że wylądował w klasie niesportowej, z troski o jego zdrowie. Tak, w szkole sportowej klasa była i niesportowa, w której spotkał Marcina Mellera, teraz dziennikarza.
Przed wakacjami, chyba właśnie wtedy, na Konwiktorską zawitał Andrzej Podstolski, trener łucznictwa. Założono sekcję, do której pan Andrzej zapraszał każdego, z klas sportowych i z tej niesportowej. Sławek przyglądał się temu strzelaniu, przyglądał i przyglądał. Podobało mu się coraz bardziej. A trener wreszcie zapytał, czy też chce spróbować.
Chciał, pewnie, dlaczego nie?
Po wakacjach, po zmianie szkoły na Technikum Mechaniczne - specjalność obróbka skrawaniem - zapał był już mniejszy. Myślał nawet, że to koniec z tym strzelaniem, zajęty był przecież i nauką, i praktykami.
- Do dziś wytoczyć umiem wszystko, każdą rzecz - zapewnia. - Nie jest to moje ulubione zajęcie, nigdy w tym zawodzie nie pracowałem, ale umiejętności zostały. Tajemnicą poliszynela było to, że robiliśmy jakieś części do czołgów, takie sprawy. Poważne, nawet bardzo. Dzisiaj w tym budynku przy Czerniakowskiej jest zespół szkół Sióstr Nazaretanek - opowiada.
W autobusie spotkał kolegę. A kolega powiedział, że w Marymoncie Warszawa jest bardzo fajny trener, młody, Adam Pazdyka się nazywa. Przed wyjściem na swoim przystanku kolega rzucił jeszcze jedno zdanie, najważniejsze - grają też w kosza, w tej wielkiej hali po zakładach im. Róży Luksemburg.
Koszykówka i strzelanie z łuku w jednej sekcji - to zmieniało wszystko.
Wtedy bark zwichnięty został po raz drugi, wiadomo przez co. Pomógł Pazdyka. W tamtych czasach w sporcie funkcjonowały "obozy dochodzeniowe", między innymi dla pechowców takich jak Napłoszek. Trener powiedział, że skoro druga ręka jest sprawna, to ma się nad sobą nie rozczulać, tylko zabierać do pracy. Załatwił nawet talony żywnościowe, by z innymi zawodnikami stołował się w barze Kosmos przy placu Wilsona.
Trzeciego zwichnięcia barku na szczęście już nie było. Z trenerem Pazdyką, po upływie dekad prawie czterech, współpraca trwa w najlepsze.
Powędrował na Skrzyczne, choć kolano dokucza
Łucznikowi wystarczy dobry wzrok? Łucznik nie musi ciężko trenować? Nie tak, zupełnie nie tak.
Strzelanie w wersji olimpijskiej odbywa się z 70 metrów, do tarczy, której dziesiątka ma 12,2 cm średnicy. Precyzja potrzeba jest tu ogromna. Siła i wytrzymałość też. Łuk ze wszystkimi stabilizatorami, do których dołączone są obciążniki, by do minimum ograniczyć ruchy zawodnika, waży 7 kg, mniej więcej.
Trening ogólnorozwojowy, jak w każdej dyscyplinie, to podstawa. Mus i obowiązek. Napłoszek tuż przed wylotem do Tokio był na obozie w Szczyrku. Powędrował na Skrzyczne, choć kolano dokucza, bo zerwana jest część łękotki.
Pływanie - wiadomo. Dużo pływania plus ćwiczenia w wodzie, najróżniejsze, rozwijające wszystkie partie mięśniowe.
Bieganie - tu, w przypadku akurat Napłoszka, bywa różnie. Bo łękotka.
Siłownia - nie lubi, stara się tam nie bywać, jeżeli już, to wzmacnia nogi.
Do tego niezbędne ćwiczenia oddechowe, skoro łucznicy strzelają na bezdechu. A jeszcze zajęcia z psychologiem, doskonalenie technik, które utrzymują organizm w stanie gotowości nawet przy wariującym tętnie, które uspokoić trzeba natychmiast.
Ciężka praca, dzień w dzień. Przed igrzyskami w Barcelonie zasuwał tak bardzo, że czuł się przetrenowany. W Atlancie tego błędu miał już nie powtórzyć.
Działacze mieli inne plany
Nie pojechał tam, zabrakło go w reprezentacji olimpijskiej. O nominacjach nie decydowali już, jak wcześniej, tylko działacze. Liczyły się wyniki, te osiągnięte na mistrzostwach świata w Dżakarcie. Bilet do Atlanty wywalczył tam nie on, a kolega z kadry Paweł Szymczak. Wszystko prawda, tak było.
Na tym jednak sprawy nie koniec. Napłoszek przez cały sezon 1996 strzelał znakomicie, w rankingu był - jeżeli dobrze dziś to pamięta - nawet pierwszy. A w związku z tym do krajowej federacji dotarła wiadomość, że polskie łucznictwo dostaje na igrzyska miejsce i dla drugiego zawodnika.
Nic z tym nie zrobiono. Działacze mieli inne plany. Potem okazało się, że Biało-Czerwoni dostali jeszcze i dziką kartę, by wystartowała cała drużyna. Wystartował tylko Szymczak.
Sportu Napłoszek nie rzucił, wtedy jeszcze nie, choć rozżalony był bardzo. Kończył policealną szkołę informatyczną, a potem i studia, jako informatyk właśnie już od roku 1993 pracował w banku. Trenował coraz mniej, dwa zamiast sześciu dni w tygodniu. Ożenił się, został tatą dwóch córek i uznał, że czas najwyższy na nowy rozdział w życiu.
O powrocie do łucznictwa znowu zadecydowało spotkanie z kolegą, tym razem Leszkiem Chojnackim. Przyjaźniły się ich rodziny, dużo czasu ze sobą spędzali, a Chojnacki często narzekał, że sam jeździ na te zawody, że nudno jest, że może wybraliby się kiedyś razem.
I w roku 2007 znowu wybrał się z łukiem na strzelnicę. Znowu poczuł, że to jego świat, jego bajka. Od zimy 2014/15 z braku infrastruktury trenował w czasie mrozów na bankowym korytarzu, na co dostał zgodę od szefów trzech, a może i czterech departamentów, za co wdzięczny jest cały czas.
- Ta pomoc była niezbędna - tłumaczy. - Gdyby jej zabrakło, od dawna nie byłoby mnie w sporcie.
Od jakiegoś czasu korytarz podzielony jest przeciwpożarowymi przegrodami, za to w klubie powstała wiata, więc trenować zimą od biedy można już i tam.
"Byłem bliski płaczu"
Kwalifikację olimpijską na igrzyska w Tokio zdobył w czerwcu. W Paryżu. Kiedy zapewnił sobie miejsce w czołowej ósemce, dającej mu miejsce w reprezentacji, zaniemówił. Znieruchomiał. Nie wierzył. Naprawdę to zrobił. Naprawdę.
Podeszła do niego jedna z koleżanek. Pogratulowała. Przeprosił - pogadają później, nie teraz, teraz nie jest w stanie. - Byłem bliski płaczu - wspomina tamte wydarzenia.
Po powrocie do Warszawy w domu czekał szampan do świętowania. Miło, rodzinnie.
Łuczniczkami - bardzo dobrymi, bardzo obiecującymi - są obie córki Napłoszka. Kamila lat liczy sobie 22, Zuzia - 14. Ta starsza miała nawet szansę, by też walczyć o udział w olimpijskie rywalizacji, na razie postawiła jednak na dokończenie studiów. Młodsza w roku 2016 uzyskała 660 punktów, rekord kraju juniorów, wynik, którym wtedy pochwalić się i poszczycić mogła w Polsce tylko ówczesna olimpijka Karina Lipiarska-Pałka. Mowa jest zatem o talencie dużych rozmiarów.
Możliwe jest, że w Paryżu, na igrzyskach następnych, reprezentować będą Polskę już rodzinnie.
- Powiedzieć mogę tyle: widzę, jak dziewczyny pracują i wiem, że potencjał jest. A jak to się potoczy i rozwinie? Pojęcia nie ma. To ogrom pracy, przede wszystkim nad sobą - wyjaśnia.
Od siebie oczekuje bardzo dużo. Najwięcej. Nie uchyla się przed odpowiedzią na pytanie, czy w Tokio będzie rewanż za Barcelonę, gdzie tamten 24-letni wtedy chłopak zawiódł wtedy przede wszystkim siebie? Nie uchyla, a nawet zaskakuje.
- Sukcesem tak naprawdę jest tylko zwycięstwo. Tylko złoty medal. Tak, wiem, jak to brzmi, ale jadę tam dokładnie z takim nastawieniem - zapewnia.
Z medalem czy bez medalu po igrzyskach na pewno wróci do pracy. Lubi ją, a zaległy urlop akurat się skończy.
Każda sekunda igrzysk w Tokio tylko w Eurosporcie i w Eurosporcie w Playerze