Siatkówka. Polska - Wenezuela: wynik i relacja - Igrzyska Olimpijskie Tokio 2020

To miało być najłatwiejsze spotkanie dla Polaków i było. Wenezuela jest outsiderem w grupie A i każdy wynik inny niż efektowne zwycięstwo mistrzów świata należało traktować w kategorii niespodzianek. I nie zmieniał tego fakt, że Vital Heynen dał odpocząć swoim asom - Wilfredo Leonowi i Bartoszowi Kurkowi.

Kilka godzin wcześniej Kanada pokonała Iran, dotychczasowego lidera grupy, a to oznaczało, że polski zespół znów ma duże szanse (mocno ograniczone po zaskakującej porażce z Iranem) na awans z pierwszego miejsca i trafienie w kolejnej fazie na teoretycznie słabszego rywala

Dwa punkty zdobył Kamil Semeniuk, był autowy atak i zrobiło się planowe 3:1. Ale wcale jeszcze nie było to bezpieczne prowadzenie. Rywale odpowiedzieli czterema punktami z rzędu, bo Łukasz Kaczmarek został zatrzymany blokiem, trafił się też as serwisowy. Można było przecierać oczy ze zdumienia. Wenezuelczycy prowadzili 5:3.

Problemy okazały się chwilowe.

Kolegów pobudził skutecznymi atakami Mateusz Bieniek, precyzję w ofensywie dołożył od siebie Michał Kubiak, który pierwszy raz w Tokio wyszedł w podstawowym składzie. Kapitan reprezentacji miał problemy zdrowotne, odzywały się plecy, ale na Wenezuelę był gotowy.

Gdy Polacy odskoczyli na 16:10, trener rywali wziął drugą przerwę na żądanie w tym meczu. Sprawa pierwszego seta była rozstrzygnięta.

Semeniuk złapał rytm, posłał dwa asy serwisowe, było 20:12 i można było myśleć o kolejnej partii.

A ta okazała się bez historii, zdecydowania łatwiejsza.

Skrzydła Wenezuelczyków były podcięte. Im jakby odechciało się grać, a polska maszyna pędziła dalej.

Błyszczał Kubiak, kiwał Jakub Kochanowski, a na zagrywce szalał Semeniuk, który na koniec seta popisał się asem nr 5!

U Polaków było widać luz, a że u Wenezuelczyków popsuła się zagrywka, można było się bawić w najlepsze. Zespół Heynena wygrał seta łatwo, do 13. Ani przez chwilę nie nie stracił w nim kontroli.

Maszyna napotkała pewne problemy w trzeciej partii. Ale to na własne życzenie. W poczynania Polaków wkradło się rozprężenie. Zaczęło szwankować przyjęcie, blok był dziurawy, a Wenezuelczycy, napędzani przez Willnera Rivasa, odjechali na kilkupunktowe prowadzenie. Ani na moment nie dali sobie go wydrzeć.

Zdenerwowany Heynen po raz pierwszy (przy stanie 10:14) wziął czas. Przerwa na żądanie nie poskutkowała. Wenezuelczycy się rozhuśtali, Biało-Czerwoni cały czas mieli problem ze skończeniem ataku.

Zrobiła się nawet siedmiopunktowa przewaga (13:20). Tego nie można było już uratować.

Trener Polaków posłał w końcu na boisko Kurka, by wzmocnić prawą stronę przed kolejnym setem.

Udało się grę poukładać. Odskoczyć od rywali udało się dzięki kolejnemu asowi serwisowemu Bieńka. Było 4:2. Maszyna znów funkcjonowała znakomicie.

Polacy za moment zdobyli dwa punkty z rzędu, trener Wenezuelczyków musiał zareagować. 6:3, chwila później 8:4. Polacy pędzili po kolejne olimpijskie zwycięstwo.

Semeniuk huknął z drugiej linii, swoje na serwisie dołożył Kubiak, a Kochanowski zaatakował ze środka. Zrobiło się 11:6. Takiej zaliczki siatkarze Heynena nie roztrwonili. Wygrali seta do 15, a spotkanie zakończył Semeniuk. Asem serwisowym oczywiście.

W piątek mecz z gospodarzami, Japonią.

Polska: Fabian Drzyzga, Jakub Kochanowski, Mateusz Bieniek, Kamil Semeniuk, Michał Kubiak, Łukasz Kaczmarek, Paweł Zatorski (libero) – Bartosz Kurek, Grzegorz Łomacz.
Wenezuela: Jose Carrasco, Edson Valencia, Jose Verdi, Ronald Fayola, Willner Rivas, Emerson Rodriguez, Hector Mata (libero) - Eliecer Canelo, Luis Arias, Armando Velazquez, Robert Oramas, Fernando Gonzalez.

Autor: twis/łup / Źródło: eurosport.pl