Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Siatkówka. Polska - Japonia: wynik i relacja - Igrzyska Olimpijskie w Tokio

Emil Riisberg

30/07/2021, 07:01 GMT+2

Polscy siatkarze pędzą w najlepsze przez fazę grupową. Czwarty mecz, trzecie zwycięstwo. To piątkowe - 3:0 - tym cenniejsze, że odniesione z Japonią, gospodarzem igrzysk olimpijskich w Tokio i kandydatem do pierwszego miejsca w grupie A. Biało-Czerwoni ćwierćfinał mają w kieszeni.

Foto: Eurosport

Pewne było, że poprzeczka będzie wyżej zawieszona niż w środę, z Wenezuelą.
Przed piątkiem, przedostatnią serią spotkań, i Polacy, i Japończycy uzbierali po dwa zwycięstwa, mieli też po jednej porażce. Zespół Vitala Heynena zaskakująco przegrał na początku turnieju, z Iranem. Tymczasem gospodarzom po dwóch pewnych wygranych kubeł zimnej wody na głowy wylali Włosi, z którymi Biało-Czerwoni poradzili sobie efektownie, bez straty seta.
To był hit grupy A, kto wie, czy nie spotkanie o pierwsze miejsce na koniec tej części turnieju.

Punkt za punkt, cios za cios

Już w pierwszej akcji udało się zgasić bojowo nastawionych rywali, gdy Mateusz Bieniek popisał się blokiem. Ale mylił się ten, kto myślał, że Japończycy łatwo sprzedadzą skórę. Nabrać wiatru w skrzydła pomógł im Jakub Kochanowski, który oddał punk za darmo, po nieudanym serwisie.
Za moment Bartosz Kurek dał się zatrzymać na pojedynczym bloku, bo po drugiej stronie szalał Yuki Ishikawa, który posyłał też bomby w naszą stronę boiska. Było 3:3, 4:4, aż Olkowi Śliwce udało się obić ręce Japończyka – odskoczyliśmy na dwa punkty (7:5). Ale spokój był chwilowy.
Japończycy się pozbierali, genialnie funkcjonowało u nich przyjęcie, polska zagrywka nie robiła na nich większego wrażenia, do tego w ataku poza Ishikawą błyszczeli Yuji Nishida i Ran Takahashi. Od połowy seta mecz znów się wyrównał. Cios za cios, punkt za punkt. Liczył się każdy błąd. Kto popełniłby o jeden więcej, byłby w tej partii stracony.
Padło na gospodarzy, który nadziali się na podwójny biało-czerwony blok. W końcu! 24:21! Wilfredo Leon skończył tę część meczu, wykorzystując drugą piłkę setową.

Ekspresowo odjechali Japończykom

Polacy kolejną partię rozpoczęli od mocnego uderzenia Polacy. Bieniek raz, niemylący się tego dnia Bieniek po kontrze – dwa i zespół Heynena odjechał na dwa punkty. Wymarzony start.
A przewaga rosła, bo polska maszyna w końcu weszła na najwyższe obroty i nie zwalniała tempa. Po bloku Kochanowskiego udało się odskoczyć już na cztery punkty (9:5), do tego momentu to było najwyższe prowadzenie tego dnia. W końcu nasz blok zaczął funkcjonować jak należy.
Biało-Czerwoni byli naładowani energią, nie odpuszczali żadnej piłki. Górą wyszli z najdłuższej akcji meczu, gdy obie strony stawiały skuteczny blok za blokiem. Dopiero Leon zakończył morderczą wymianę. Warto było. Zrobiło się 11:6.
Set był pod kontrolą Polaków.
Gdy mylący się regularnie Kurek w końcu się wstrzelił w parkiet (skuteczny atak na 22:19), pewne było, kto wygra i tę partię. Efektownie, bombą z drugiej linii, sprawę załatwił Leon.

Kropka nad i

Blok u Polaków dalej działał wyśmienicie. Najpierw zatrzymał rywala Bieniek, za moment szczelny mur postawiła trójka Biało-Czerwonych. 6:3, było obiecująco.
Działał blok, ale nie szła nam zagrywka. Japończycy skwapliwie z tego skorzystali. Dogonili nas. Zrobiło się nerwowo, znów trzeba było budować przewagę.
Heynen to widział. Kręcił głową. Niby Polacy wygrywali set za setem, ale on chciał pełnej kontroli. Widział, co się święci. Wystarczyło, że Kurek pomylił się na zagrywce, Bieniek zaatakował w aut i to gospodarze prowadzili (14:12). A było tak pięknie. Trener Biało-Czerwonych ratował się przerwą na żądanie.
Kluczowy okazał się skuteczny blok Bieńka. Gdyby nie on, Japończycy mogliby odjechać na trzy punkty, a tymczasem prowadzili 19:18. To był niezła pozycja wyjściowa przed atakiem na koniec partii. Leon posłał bombę, za moment dołożył tak potrzebny punkt z serwisu i było już po 20! Wróciliśmy do gry.
Rozpoczęła się wojna nerwów. Gdy trzeba było, błysnął sprytem przy siatce Kochanowski. Punkt dla nas. Ale za moment pomylił się na zagrywce Bieniek. Punkt dla Japonii.
Presja związała ręce także rywalom. Oni także pomylili się na zagrywce. Punkt dla Polski.
Wtedy przemówił nasz blok i 24:23 dla nas! Mieliśmy piłkę meczową, ale Japonia się obroniła po heroicznej walce. Polacy nie skończyli trzech okazji!
Udało się, gdy znów sprawę w swoje ręce wziął blok. 26:24! Jest zwycięstwo, jest ćwierćfinał.
W nocy z soboty na niedzielę mecz o 1. miejsce z Kanadą.
Autor: twis/TG / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama