Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Maria Andrejczyk ma srebrny medal: finał rzutu oszczepem kobiet, wyniki - Tokio 2020

Emil Riisberg

06/08/2021, 13:07 GMT+2

Maria Andrejczyk ma olimpijski medal, ten w kolorze srebrnym, po kłopotach zdrowotnych rozmiarów tak ogromnych, po walce z bólem i dopadającymi ją wątpliwościami. Miejsce na drugim stopniu podium dał jej wynik 64,61. Złoto dla Chinki Liu Shiying.

Foto: Eurosport

Nie sposób się nie wzruszyć. Nie sposób, słuchając jej historii.
Olimpijskiego medalu bardzo blisko była w Rio de Janeiro. O dwa centymetry - tak, o tyle - lepsza okazała się rekordzistka świata, Czeszka Barbora Spotakova, idolka 20-letniej wtedy Polki. I to ona zgarnęła srebro.
Był płacz. Były też słowa, których użyła tuż po, a potem bardzo ich żałowała. Że Spotakova idolką być przestała. Że marzy teraz o tym, by jej dokopać. Przepraszała za to wielokrotnie.
Już w Rio czuła, że z barkiem coś jest nie tak. Bolał cały czas. Operacja czekała ją jeszcze w tym samym 2016 roku. I rehabilitacja. Rehabilitacja, rehabilitacja, rehabilitacja. Ból nie mijał. Koszmar, ta kariera na dobre miała przecież dopiero ruszyć.
W sezonie 2018 zajęła miejsce piąte w - uwaga - mistrzostwach Polski. Tak, cztery zawodniczki okazały się od niej lepsze na podwórku krajowym. A nieszczęść wciąż nie brakowało, w październiku tamtego roku przeszła zabieg usunięcia kostniaka z zatok, będącego rodzajem łagodnego nowotworu kości.
Zagryzła zęby, ze sportu za nic nie chciała rezygnować. Ułożyła sobie trening, wymyśliła ćwiczenia - wszystko sama. Do przodu, krok po kroku.
Sezon 2019, Bydgoszcz. 63,39 - najdłuższy rzut od Rio.
9 maja 2021, Split. 71,40 - zachwyt, szok, niedowierzanie. Trzeci wynik w dziejach tej konkurencji, za 72,28 Spotakovej i 71,70 Kubanki Osleidys Menendez.
Wróciła w wielkim stylu, z przytupem.

"Całe życie podporządkowałam temu, żeby tutaj być"

W Tokio awans do finału zapewniła sobie jednym rzutem, na 65,24, a Spotakova dostać tam się nie zdołała. - Całe życie podporządkowałam i poświęciłam temu, żeby tutaj być. Teraz regeneracja, a w piątek walka - oznajmiła. Bark? Tak, daje o sobie znać od Splitu. Obawy są cały czas, co zrobić.
W Kuklach, w jej rodzinnym domu, przed telewizorem jak zwykle do kibicowania zasiedli mama, tata, czterech młodszych braci, babcia i wujek. Kciuki trzymali przyjaciele. Suwalszczyzna cała.
Pierwsza kolejka. Jak rozpocznie? Na co organizm pozwoli?
Siedzących na trybunie kolegów i koleżanki z lekkoatletycznej reprezentacji poprosiła o brawa, o doping. 62,56 - otwarcie rywalizacji spokojne, a dające po tej serii miejsce trzecie, za Chinkami Liu Shiying (66,34) i Lyu Huihui (62,86).
I znowu doping. 64,61, brawo, znakomicie, coraz dalej. Awans na pozycję drugą.
Z próby trzeciej - 61,03 - niezadowolona była bardzo. Kręciła głową, gestykulowała. Nic to, to dopiero połowa drogi, połowa finału. Tylko co z tym barkiem?
Do ścisłego finału, czyli grupy ośmiu najlepszych, nie wdarła się Niemka Christin Hussong. A to mistrzyni Europy.
Czwarty rzut Polki - 63,62, wciąż oznaczający srebro. Piąty - 64,45. Bardzo dobra seria. Została próba ostatnia. 59,31. Nie szkodzi, jest medal. Po takiej lawinie problemów
Na prowadzeniu bez zmian, Liu Shiying, od kolejki pierwszej do ostatniej, choć zgłaszała trenerowi jakieś problemy, jakiś uraz. Brąz dla Australijki Kelsey-Lee Barber, mistrzyni świata. Uzyskane przez nią 64,56 to o pięć centymetrów mniej od Polki. Pięć.
Autor: rk/TG / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama