Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Hubert Hurkacz po pokonaniu Luke'a Saville'a na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio

Emil Riisberg

25/07/2021, 10:23 GMT+2

Hubert Hurkacz po pokonaniu Australijczyka Luke'a Saville'a w I rundzie turnieju olimpijskiego w Tokio przyznał, że nie miał czasu na taktyczne przygotowanie się do starcia. - Musiałem się adaptować na bieżąco - powiedział przed kamerą Eurosportu.

Foto: Eurosport

Rozstawiony w Tokio z numerem siódmym Polak pierwotnie miał się zmierzyć w niedzielę z 38. w światowym rankingu Węgrem Martonem Fucsovicsem. Ten jednak wycofał się z powodów zdrowotnych. W zastępstwie zmierzył się z 417. w tym zestawieniu Saville'em. Zmiana rywala nie wpłynęła na jego grę - zwyciężył 6:2, 6:4.
- Myślę, że naprawdę zagrałem niezłe spotkanie. Pierwszy mecz na tej nawierzchni od bardzo dawna, więc cieszę się - podkreślił półfinalista tegorocznego Wimbledonu.

"Grał bardzo agresywnie"

- O zmianie rywala dowiedziałem się podczas przedmeczowej rozgrzewki, a rano dopiero, że gram drugi mecz na korcie nr 2. Wczoraj bowiem rozpiska na stronie olimpijskiej wskazywała, że będzie to trzecie spotkanie. A dziś przyjechałem na korty i zobaczyłem, że Karolina Pliskova, po której miałem grać, już się rozgrzewa. Więc trochę byłem zdziwiony - wyjaśnił wrocławianin.
Przyznał, że nie miał już czasu na analizę taktyczną stylu Australijczyka. - Zawsze trochę inaczej gra się z rywalem, który sporo gra debli, więc on z kolei grał bardzo agresywnie. Na początku nie wiedziałem zupełnie jak gra, musiałem się na meczu adaptować do tego - podkreślił.
Jak dodał, podczas treningu odczuł panujący w Tokio upał, ale już podczas spotkania zupełnie nie zwracał na to uwagi. - Czułem się normalnie. Poza tym te kilka miesięcy, które spędziłem w tamtym roku na Florydzie, gdzie jest praktycznie jeszcze cieplej niż tutaj, też zrobiło swoje - zwrócił uwagę.
Zapytany o cel w debiutanckim występie na igrzyskach Polak stwierdził, że niczym nie różni się on od każdego innego pod tym względem.
- Moim celem w każdym turnieju jest wygranie go, niezależnie od tego, czy jestem rozstawiony, czy nie. To nie jest tak, że jak jest się rozstawionym z numerem 16., to chce się odpaść w czwartej rundzie. Zawsze chce się pokonywać bariery. Tu każdy potrafi grać w tenisa i jeśli będzie miał dzień, a ty nie, to tego meczu się nie wygra - podsumował.
W drugiej rundzie będący 12. rakietą świata Hurkacz zmierzy się z Brytyjczykiem Liamem Broadym (142. ATP).
Autor: lukl / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama