Venus Williams wróciła na kort po półrocznej przerwie. Przegrała z młodą Szwajcarką

Venus, która od czasu zakończenia kariery przez jej siostrę Serenę zrezygnowała z gry w deblu, wystartowała w styczniowym turnieju w Auckland. Miało to być jej przetarcie przed Australian Open, gdzie otrzymała od organizatorów dziką kartę. Niestety, już w spotkaniu drugiej rundy z Chinką Lin Zhu 35-letnia Amerykanka doznała urazu ścięgna udowego.

Williams musiała przejść wielomiesięczną rehabilitację, ale zapowiadała, że się nie podda i na pewno nie zamierza kończyć kariery w takim stylu.

- Wrócę, z Bożą pomocą, a następnie zabiorę was w kolejną tenisową podróż – mówiła w lutym na nagraniu zamieszczonym w mediach społecznościowych.

I wróciła. Jednak wspomniany powrót nie był dla niej do końca udany. O ile pierwszy set ułożył się po myśli Williams, która zdołała przełamać rywalkę i zwyciężyła 6:3, to w drugim zaczęła popełniać błędy w returnie i młodziutka Naef zwyciężyła w tie-breaku 7-1. Ostatnia partia była już popisem Szwajcarki, która wygrała 6:2 i w kolejnej rundzie zmierzy się z inną Amerykanką Caty McNally (WTA 62.).

W najnowszym rankingu WTA Naef jest klasyfikowana na 202. miejscu. Williams, przez ostatnie lata zmagająca się z kontuzjami, jest 696.

Kolejnym przystankiem Venus będzie Birmingham Classic, turniej rangi WTA 250, gdzie pula nagród wynosi 259 tysięcy dolarów.

(po/TG)