Iga Świątek przegrała z Alexandrą Ealą w ćwierćfinale turnieju WTA 1000 Miami Open. Polka odpadła z imprezy

Katastrofa. Trudno inaczej opisać to, co wydarzyło się na korcie centralnym w Miami. Iga Świątek przegrała 2:6, 5:7 z młodą tenisistką z Filipin Alexandrą Ealą. Polka w całym meczu zdołała wygrać tylko dwa gemy przy własnym podaniu. To za mało, by myśleć o półfinale turnieju. Zagra w nim 19-letnia rewelacja Miami Open.

Skrót meczu Iga Świątek - Alexandra Eala w ćwierćfinale WTA 1000 Miami Open 2025

Źródło wideo: DAZN/SNTV

Kibice zdążyli już nieco przywyknąć do faktu, że Świątek od lat wygrywa mecz za meczem, łowi kolejne turniejowe zwycięstwa i zajmuje czołowe miejsca w rankingu. Powoli z pamięci ucieka to, że jakiś czas temu to ona była "rewelacyjną 19-latką", która przebojem wdarła się na tenisową scenę. W środę w tej roli występowała tenisistka z Filipin.
Eala w drodze do ćwierćfinału w Miami odprawiła kilka uznanych nazwisk, w tym odwieczną zmorę Świątek Łotyszkę Jelenę Ostapenko i triumfatorkę tegorocznego Australian Open Madison Keys. Hiszpanka Paula Badosa ułatwiła jej zadanie, wycofując się z rywalizacji przed meczem w 1/8 finału.
Dotychczasowe wyniki Filipinki kazały przypuszczać, że nie będzie dla Świątek łatwą przeciwniczką. Istotnie, od samego początku postawiła Polce twarde warunki. I chociaż już w pierwszym gemie została przełamana, nie poddała się bez walki. Chwilę później odpowiedziała przełamaniem powrotnym, również po zaciętej walce, nie tylko ze Świątek, ale również z wyraźnie dokuczającym jej bólem nogi. Potwierdziły się przypuszczenia, że łatwo nie będzie.

Poważne problemy Świątek

Świątek z kolei zdawała się wciąż daleka od optymalnej formy. Mecz trwał już blisko pół godziny, a Polka sprawiała wrażenie, jakby jeszcze nie złapała właściwego sobie rytmu. Źle funkcjonował jej pierwszy serwis, zdarzyło się kilka podwójnych błędów. Efekt? Zaledwie jeden wygrany gem i trzy stracone.
Dopiero przy wyniku 1:3 Polka nieco przyspieszyła i odrobiła stratę przełamania. Niestety nie na długo. Eala przełamała ją po raz kolejny (2:4), nie pozwalając Polce ugrać nawet punktu. Po kolejnym gemie - drugim z rzędu wygranym "na czysto" - na korcie głównym w Miami zapachniało sensacją. Po niespełna trzech kwadransach było już po pierwszej partii, przegranej przez Świątek 2:6.
Raszynianka straciła pierwszego seta w turnieju, nie wygrywając w nim nawet gema przy własnym podaniu. Sygnał alarmowy brzmiał niepokojąco głośno.

Nic nie działało w grze Świątek

- Zmuś ją do biegania, przyspiesz, uwolnij rękę - instruował schodzącą na tradycyjną już przerwę toaletową Świątek jej trener Wim Fissette.
- Więcej graj nogami! - krzyczał w stronę Polki trener przygotowania fizycznego Maciej Ryszczuk. Już samo to budziło niepokój.
Nie pomogło. Eala wygrywała kolejne gemy, Świątek wcale nie demonstrowała lepszej gry, a jedynie większą frustrację.
W trzecim gemie w końcu coś drgnęło. Raszynianka zaczęła wdrażać sugestie swojego sztabu i wykorzystywać fakt, że jej rywalka ma coraz większe problemy z poruszaniem się na korcie. Niezbyt jeszcze doświadczona tenisistka czuła w nogach trudy poprzednich meczów, choć rozegrała ich mniej niż Świątek.

Pierwsze prowadzenie

Mały sukces w postaci przerwania serii pięciu wygranych gemów Filipinki zbudował Świątek. Wiceliderka rankingu wyraźnie złapała wiatr w żagle i teraz to ona zaczęła dyktować warunki na korcie. W czwartym gemie wyrównała, w kolejnym - po raz pierwszy w meczu - objęła prowadzenie (3:2). Przewagę jednego przełamania wzmocniła wygranym gemem serwisowym. Wróciła nadzieja na uratowanie tego meczu.
Radość nie trwała długo. Nagle wróciły problemy z serwisem i cała przewaga uciekła. Eala wykorzystała pomyłki Polki i wyrównała na 4:4. Nie było już miejsca na żadne błędy.
W tym momencie do Świątek nieco uśmiechnęło się szczęście. Do gry wprowadzono nowe piłki, co dało polskiej tenisistce szansę na nieznaczną zmianę sposobu gry. Dało o sobie znać doświadczenie, Świątek po raz kolejny przełamała serwis Eali. Cóż jednak z tego, skoro po chwili było już 5:5.
Jeśli jeszcze w sercach polskich kibiców tliła się nadzieja, Eala szybko ją zgasiła. Wygrała gema przy własnym podaniu, a chwilę później przyparła do muru wciąż pogubioną na korcie Świątek. Po godzinie i 40 minutach gry 19-latka miała piłkę meczową. Nie dowierzała, gdy ją wykorzystała.
Rywalką Eali będzie Emma Raducanu lub Jessica Pegula, które zagrają w nocy. W drugim półfinale Aryna Sabalenka zmierzy się z Jasmine Paolini.

Iga Świątek - Alexandra Eala 2:6, 5:7

(macz/TG)
dołącz do Ponad 3 milionów użytkowników w aplikacji
Bądź na bieżąco z najnowszymi wiadomościami, wynikami i wydarzeniami na żywo
Pobierz
Udostępnij
Reklama
Reklama