Spektakularny powrót Polki na australijskich kortach

W położonym na Tasmanii mieście Magda rozgrywała ostatni turniej przygotowujący ją do zaczynającego się w kolejnym tygodniu wielkoszlemowego Australian Open. I jeżeli w Melbourne Polka formę podtrzyma, podczas transmisji na antenach Eurosportu i w Eurosporcie Extra w Playerze nie będziemy mogli narzekać na nudę.

Spotkaniem z zajmującą 53. miejsce w rankingu Hiszpanką pod względem dramaturgii i pamiętnych momentów można byłoby bowiem obdarować dziesiątki meczów, zwłaszcza na tak wczesnych etapach turniejów.

Po pierwszym secie wszystko wskazywało na to, że Fręch nie będzie miała tu kompletnie nic do powiedzenia - przegrała każdego gema, aż trzykrotnie przy własnym podaniu i po przerwie musiała kompletnie zmienić podejście.

I wyszło jej to nadspodziewanie dobrze. W kolejnym secie już kompletnie przodowała w tym, co działo się na korcie w Hobart i nie udało się jej wyjść zwycięsko tylko z jednego gema. Wydawało się, że wszystko w decydującej partii będzie musiało już pójść po jej myśli.

A tam faktycznie do pewnego momentu nie można było mieć zastrzeżeń do gry i dyspozycji Polki. Przełamała Hiszpankę - uwaga! - aż trzykrotnie i prowadziła komfortowo już 4:1. Sprawy zaczęły wymykać się jednak znacząco spod kontroli. Po chwili w dramatycznych okolicznościach przegrała dwa kolejne gemy i dopiero kolejny, wygrany na 5:3, pozwolił jej wrócić do względnej kontroli.

Ostatecznie triumfowała 6:4, cały mecz w trzech setach i awansowała do 2. rundy, gdzie zmierzy się z turniejową dwójką Emmą Navarro.

Magdalena Fręch - Sara Sorribes Tormo 0:6, 6:1, 6:4