Kibice wstawili się za Estonką ale władze Wimbledonu pozostają nieugięte

Tegoroczny Wimbledon jest dla 28-letniej Kontaveit (81. WTA) wyjątkowy, bo to jej ostatni turniej w profesjonalnej karierze.

"Po kolejnych konsultacjach medycznych dowiedziałam się, że mam zwyrodnienie dysku lędźwiowego. To nie pozwala mi trenować na pełnych obrotach i rywalizować" - napisała tenisistka 20 czerwca za pośrednictwem mediów społecznościowych.

Starcie ze Stefanini (111. WTA) mogło być zatem ostatnim w karierze Estonki. Jak się okazało, nie było, bo zawodniczka pochodząca z Tallinna po 91 minutach walki wygrała 6:4, 6:4 i awansowała do kolejnej rundy, gdzie jej rywalką będzie Czeszka Marie Bouzkova (33. WTA).

Zarówno fanów, jak i dziennikarzy oburzył jednak fakt, że była wiceliderka rankingu - taką lokatę Estonka zajmowała jeszcze w czerwcu 2022 roku - musiała rozegrać potencjalnie pożegnalne spotkanie na mało prestiżowym korcie numer sześć. Do sprawy tenisistka odniosła się podczas pomeczowej konferencji prasowej.

- Mam nadzieję, że następnym razem zagram na większym korcie - zaznaczyła cytowana przez "The Guardian".

- Nie spodziewałam się, że wystąpię na centralnym lub którymś z tych głównych obiektów. To decyzja organizatorów, a ja nic na to nie poradzę - dodała.

Co warte podkreślenia, w drugiej rundzie sytuacja niejako się powtórzy. Organizatorzy zadecydowali bowiem, że czwartkowe spotkanie Kontaveit z Bouzkovą odbędzie się na korcie numer 18. Mecz powinien rozpocząć się około 16.00.