Cudowny sen Gauff w Nowym Jorku. Amerykańska nastolatka mistrzynią US Open

Zarówno Sabalenka, jak i Gauff, docierając do finału na Flushing Meadows zapewniły sobie po 1300 punktów do rankingu WTA oraz po 1,5 miliona dolarów nagrody pieniężnej.

Sabalenka już przed meczem była pewna, że w poniedziałek zostanie nową liderką rankingu. Po 75 tygodniach zmieni na szczycie Igę Świątek. Gauff natomiast, po sobotnim triumfie awansuje na najwyższe w karierze, trzecie miejsce.

W spotkaniach bezpośrednich lepszy bilans miała Gauff, która wygrała trzy z pięciu pojedynków. Ostatnie takie starcie należało jednak do Sabalenki, która wiosną wygrała pewnie w Indian Wells 6:4, 6:0.

- Poprawiła się moja mentalność. Dlatego gram dziś w finale. Przeciwko Arynie muszę być znakomita w defensywie - powiedziała w krótkim wywiadzie przedmeczowym Gauff.

- Jestem gotowa na długie spotkanie – to z kolei wypowiedź Sabalenki. Finał odbywał się przy zamkniętym dachu, bowiem od rana w sobotę w Nowym Jorku padał deszcz.

- Zamknięty dach to przewaga Aryny. Za Coco będzie na pewno amerykańska publiczność – przyznał ekspert Eurosportu Alex Corretja.

Finał lepiej zaczęła nowa liderka rankingu. Już w pierwszym gemie przełamała serwis wyraźnie zdenerwowanej na początku spotkania Amerykanki, która potrzebowała kilku minut, żeby przyzwyczaić się do potężnych zagrań faworytki.

Gauff przegrywała 0:2, ale szybko odrobiła straty. W czwartym gemie pomogła jej nieco Białorusinka, popełniając przy swoim podaniu dwa podwójne błędy.

Mecz stał się bardzo nerwowy. Z obu stron oglądaliśmy kilka prostych pomyłek, ale lepiej nad emocjami panowała Sabalenka, której łupem padły dwa gemy z rzędu. Zrobiło się więc 4:2 dla faworytki. - Sabalenka jest w tym meczu mistrzynią kreowania sytuacji, a za moment mistrzynią ich marnowania - ocenił postawę faworytki komentujący to spotkanie w Eurosporcie Karol Stopa.

Z minuty na minutę liderka rankingu grała na coraz większym luzie. Gauff nie miała na nią sposobu. Defensywna postawa Amerykanki nie przynosiła efektów. W efekcie 25-latka wygrała pierwszego seta 6:2. - Wszystko jest w tym meczu pod kontrolą Aryny - dodawał drugi komentator, a w przeszłości trener Igi Świątek Piotr Sierzputowski.

Początek drugiej partii był bardziej emocjonujący. Gauff zaczęła grać solidniej. Nie miała nic do stracenia. Odebrała nawet serwis rywalce, obejmując prowadzenie 3:1. Sabalenka na koniec czwartego gema znów popełniła podwójny błąd.

Publiczność niosła swoją faworytkę jak na skrzydłach, a 19-latka walczyła jak lwica. Wyeliminowała proste błędy, broniła się znakomicie i wypracowała przewagę 5:2 w gemach, będąc o krok od wygrania seta. Na szczęście dla widowiska Gauff wytrzymała sporą presję. Wygrała 6:3 i doprowadziła do wyrównania 1:1 w setach.

Gauff szła za ciosem. Trzeci set zaczęła od odebrania serwisu Sabalence. Na faworytce ciążyła coraz większa presja. Drugi wielkoszlemowy tytuł oddalał się od tenisistki z Mińska, a Amerykanka grała jak natchniona. Sensacyjnie zrobiło się 3:0 dla 19-latki.

Białorusinka wygrała pierwszego gema przy stanie 0:4 i wezwała na kort pomoc medyczną. Fizjoterapeuta wymasowała lewe udo nowej liderki rankingu, a Gauff w tym czasie trenowała serwis, aby nie wybić się z rytmu.

Amerykanka była coraz bardziej solidna. Imponowała spokojem, obroną, doprowadzając przeciwniczkę do frustracji. Przy stanie 5:2 serwowała, aby wygrać pierwszy wielkoszlemowy tytuł.

Zachowała się jak prawdziwa mistrzyni. Wygrała gema do 0, a po chwili zalała się łzami szczęścia. W końcu wygrała pierwszy w karierze turniej wielkoszlemowy i otrzymała czek na trzy miliony dolarów.

Coco Gauff (6. WTA, USA) - Aryna Sabalenka (2. WTA, Białoruś) 2:6, 6:3, 6:2

(Kaszaj/Srogi)