Pierwszy taki triumf Włocha. Rywal bez większych szans

Kilka tygodni temu światło dzienne ujrzała afera dopingowa dotycząca Sinnera. Zawodnikowi udało się jednak uniknąć dotkliwej kary, a decyzja Międzynarodowej Agencji Integralności Tenisa (ITIA) była szeroko komentowana przez innych tenisistów oraz media. W organizmie Sinnera w marcu wykryto dwukrotnie śladowe ilości sterydu o nazwie clostebol.

23-latek tłumaczył, że substancja znalazła się w jego organizmie w wyniku kontaktu z fizjoterapeutą, który stosował specyfik zawierający tą substancję, by wyleczyć małą ranę na palcu. Ostatecznie skończyło się jedynie na utracie punktów w rankingu i nagród finansowych, które wygrał na turnieju Indian Wells. Niesmak pozostał.

Sinner stanął przed szansą na zdobycie drugiego tytułu wielkoszlemowego w karierze. Na początku roku triumfował w Australian Open pokonując po prawie czterech godzinach niesamowitej walki byłego lidera światowego rankingu Daniiła Miedwiediewa.

Włoski tenisista rozpoczął spotkanie z ogromnym zapałem, szybko zdobywając przewagę dzięki agresywnej grze i precyzyjnym uderzeniom.

Fritz starał się odpowiedzieć, jednak w kluczowych momentach brakowało mu precyzji. W pewnym momencie prowadził nawet 3:2, ale to tenisista z San Candido przełamał Amerykanina i ostatecznie wygrał pierwszą odsłonę meczu 6:3.

W drugim secie walka toczyła się do samego końca. Obaj tenisiści wygrywali na przemian gemy z własnego serwisu. W końcówce lepszy okazał się Sinner, który po kapitalnej kontrze zwyciężył 6:4.

Amerykanin znakomicie rozpoczął trzeciego seta rywalizacji. Przy stanie 0:40 miał trzy break pointy i wydawało się, że nic mu nie przeszkodzi w przełamaniu rywala. Po dwóch wygranych świetnym forhendem wymianach Włoch złapał kontakt i finalnie zdobył pięć punktów z rzędu, tym samym ratując się od przegrania z własnego serwisu.

Po wyrównanej walce, w wyniku podwójnego błędu serwisowego Sinnera, Amerykanin zdobył przełamanie i objął prowadzenie 4:3. Fritz ponownie wygrał gema, podwyższając prowadzenie w secie i wydawało się, że doprowadzenie do stanu 2-1 w spotkaniu będzie tylko formalnością. Włoch odpowiedział jednak tym samym, przełamując rywala i ustanawiając wynik seta na 5:5. Jak się później okazało, był to kluczowy moment rywalizacji w finale US Open. Po serii udanych zagrań i błędach przeciwnika, Sinner wygrał seta 7:5, zwyciężając w całym turnieju.

- Ten tytuł wiele dla mnie znaczy, bo ostatnie tygodnie nie były łatwe. Najważniejsze jest wierzyć w siebie. W sporcie strona mentalna jest niezwykle istotna. To był niesamowity rok. Sporo wielkich zwycięstw, które dały mi pewności siebie, ale praca nigdy się nie kończy - powiedział Sinner.

Włoch zakończył mecz z sześcioma asami i pięcioma podwójnymi błędami serwisowymi. Warto zaznaczyć również, że Sinner popisał się 88-procentową skutecznością w zdobywaniu punktów po pierwszym serwisie. Udało mu się to 38 razy na 43 próby. To było kluczowe.

Blisko 27-letni Amerykanin pierwszy raz w karierze wystąpił w wielkoszlemowym finale. Przed zakończonym w Nowym Jorku turniejem jego najlepszym wynikiem w imprezie tej rangi był ćwierćfinał.

- To były niesamowite dwa tygodnie. Gratuluję Jannik, twoja gra jest imponująca. Dziękuję mojemu zespołowi, to wspaniałe mieć takie wsparcie. Jako Amerykanin w finale US Open czułem się niesamowicie. Wiem, że czekamy już długo na zwycięzcę i obiecuję, że dalej będę pracował - zaznaczył Fritz.

Jannik Sinner (Włochy, 1) - Taylor Fritz (USA, 12) 6:3, 6:4, 7:5.

(pg)