Tylu takich meczów jeszcze nie było. Padł rekord Rolanda Garrosa

Przed rozpoczęciem tej edycji imprezy rekord pięciosetowych spotkań w pierwszej rundzie turnieju panów wynosił 18. Po niedzieli i poniedziałku licznik pojedynków kończących się w decydującej partii wynosił 12. We wtorek zawodnicy pokazali jeszcze większą wolę walki.

Rekord został pobity w starciu niemieckiego "szczęśliwego przegranego" z kwalifikacji z Thiago Monteiro. Yannick Hanfmann po dokładnie pięciu godzinach rywalizacji wygrał z Brazylijczykiem 6:3, 7:5, 6:7 (6), 6:7 (2), 6-4.

Gdy ten mecz się kończył, na największym korcie Philippe Chatrier grał ulubieniec miejscowej publiczności Gael Monfils. Wracający po kontuzjach 36-letni zawodnik do turnieju głównego dostał się dzięki tzw. zamrożonemu rankingowi. W tym momencie jest 394. w klasyfikacji ATP i z takim miejscem w rankingu nie miałby możliwości startu nawet w kwalifikcjach.

Monfils zmierzył się z Sebastianem Baezem. Argentyńczyk (42. ATP) był zdecydowanym faworytem. Monfils walczył jednak jak za dawnych lat. Widać było, że ma duże problemy fizyczne, ale żywiołowa publiczność głośno go wspierała. To pomogło. Nadludzkim wysiłkiem wygrał trzeciego seta 7:5 i w meczu objął prowadzenie 2:1. Potem nieco "odpuścił" czwartą partię. Wydawało się, że wszelkie siły zostawia na decydującą odsłonę. Gdy do niej doszło, był to 20. piąty set w tegorocznej pierwszej rundzie.

W ostatniej partii Francuz przegrywał już 0:4. W niesamowity sposób odrobił straty i ostatecznie zwyciężył w całym meczu 3:6, 6:3, 7:5, 1:6, 7:5. Pojedynek zakończył się 20 minut po północy. W drugiej rundzie Monfils spotka się ze świetnym w tym sezonie 20-letnim Holgerem Rune z Danii.

(srogi/twis)