Najtrudniejsze chwile Wiktorowskiego, odkąd został trenerem Świątek

Świątek została mistrzynią Roland Garros po raz drugi z rzędu i trzeci w karierze. To w sumie jej czwarty tytuł wielkoszlemowy i trzeci pod wodzą Wiktorowskiego.

Były trener Agnieszki Radwańskiej dołączył do sztabu Świątek przed sezonem 2022, zastępując Piotra Sierzputowskiego. Zmiana szkoleniowca okazała się strzałem w dziesiątkę. Świątek rozwinęła skrzydła, w pierwszym roku współpracy z Wiktorowskim zgarniając dwa tytuły wielkoszlemowe i dochodząc do numeru 1 na świecie.

W sobotnim finale w Paryżu potwierdziła klasę. Przeżywała wzloty i upadki, ale ostatecznie to ona była górą. Można dopatrzeć się tu pewnej symboliki - tak bowiem wygląda cały jej sezon.

- Iga czuła większą presję niż w zeszłym roku - przyznał Wiktorowski. - To był wielki mecz, finał wielkiego szlema. Wygrać rok po roku to coś znaczy. Wymaga się też od siebie więcej - podkreślił.

Sukces jest tym większy, że w pewnym momencie występ Świątek w Paryżu stał pod sporym znakiem zapytania.

- W tym sezonie Iga przeszła wszystko, co można. Doznała kontuzji w Indian Wells, przez co musiała wycofać się z Miami. Później po Rzymie do ostatniej chwili nie wiedzieliśmy, czy będzie w stanie wystąpić w Roland Garros. Dlatego to był dla mnie najtrudniejszy mecz, odkąd zostałem trenerem Igi - zdradził po finale Wiktorowski.

W sumie to już 11. tytuł duetu Świątek - Wiktorowski.

(łup/TG)