Magdalena Fręch pokonała Shuai Zhang w 1. rundzie Roland Garros
Akt. 28/05/2023, 13:23 GMT+2
Magdalena Fręch jako pierwsza z polskich singlistek rozpoczęła udział w Roland Garros. I był to start jak marzenie. Łodzianka nie dała żadnych szans Chince Shuai Zhang, wygrywając 6:1, 6:1.
Do drugiego tegorocznego turnieju wielkoszlemowego Fręch przystąpiła po raz szósty. Trzy razy zakończyła udział już w kwalifikacjach. W ubiegłym roku odpadła w pierwszej rundzie, a najlepszy występ zanotowała w swoim pierwszym starcie, w 2018 roku, gdy doszła do drugiej rundy.
Aby przynajmniej powtórzyć ten wynik, 87. tenisistka rankingu WTA musiała na korcie numer 7 wyeliminować dużo wyżej notowaną (nr. 29) Zhang, z którą wcześniej zmierzyła się pięć lat temu. W Hiroszimie lepsza okazała się Chinka, wygrywając 7:5, 6:3. Teraz przyszła okazja do rewanżu.
Warto podkreślić, że Zhang przystąpiła do meczu po serii siedmiu porażek z rzędu, ostatni raz zwyciężyła 31 stycznia. Z kolei Fręch miała za sobą całkiem niezły występ w turnieju w Rzymie.
Narzuciła rywalce swoje warunki
Dobrą dyspozycję potwierdziła już na początku niedzielnego spotkania. Pewnie wygrała swojego gema serwisowego, a w drugim przełamała rywalkę. W następnym poszła za ciosem, budując sobie niezłą zaliczkę.
Polka imponowała zwłaszcza świetnym serwisem. Shang przerwała niemoc w gemie numer cztery, w którym nie pozwoliła rywalce na zdobycie choćby punktu. 25-letnia łodzianka kompletnie się tym nie zraziła i w następnej odsłonie odpowiedziała Chince tym samym, a w piątym dołożyła drugie przełamanie, podwyższając prowadzenie na 5:1!
Fręch imponowała dużą pewnością siebie, a Shang popełniała błąd za błędem - w całym meczu popełniła siedem podwójnych błędów i aż 30 niewymuszonych. Kropkę nad i nasza zawodniczka postawiła po 19. minutach, wtedy wykorzystała pierwszą piłkę setową.
Zrezygnowana Chinka
Fręch ani myśłała się zatrzymywać. Nawet pomimo błędu na początek drugiej partii szybko wróciła na właściwe tory, notując już trzecie przełamanie w tym spotkaniu.
Grała koncert, zdobyła 13 punktów z rzędu. Fatalną serię wyglądająca już na zrezygnowaną Chinka przerwała dopiero w czwartym gemie, tyle że Polka prowadziła wtedy 3:0, chwilę potem podwyższyła prowadzenie, a następnie zanotowała czwarte przełamanie.
Szósty gem tego seta był najbardziej wyrównany. Polka miała w nim trzy piłki meczowe, jednak Chinka zdołała się obronić, a za chwilę zdobyła pierwsze w tym spotkaniu przełamanie. Na twarzy 34-latki pojawił się uśmiech. Wróciła też nadzieja, że jeszcze uda jej się powalczyć. Nic takiego nie miało miejsca. W następnej odsłonie Polka przypieczętowała wygraną.
To z pewnością jej najłatwiejsze wielkoszlemowe zwycięstwo w karierze. Awans wywalczyła w 49 minut. W drugiej rundzie zmierzy się ze zwyciężczynią starcia pomiędzy Czeszką Sarą Bejlek a Rosjanką Kamillą Rachimową.
Magdalena Fręch - Zhuai Zhang 6:1, 6:1
Udostępnij