Eurosport
Kamil Majchrzak pokonał Aleksandro Baksziego w meczu Pucharu Davisa. Polska prowadzi z Gruzją 1:0
📝
Akt. 31/01/2025, 12:10 GMT+1
Kamil Majchrzak udanie rozpoczął w Tbilisi spotkanie Gruzja – Polska, którego stawką jest awans do Grupy Światowej I (zaplecze Elity) Pucharu Davisa. W piątkowym meczu tenisista z Piotrkowa Trybunalskiego pokonał Aleksandro Baksziego 6:3, 7:6(4).
Kamil Majchrzak wygrał w 3. rundzie kwalifikacji Australian Open i awansował do turnieju głównego
Źródło wideo: Eurosport
115. w rankingu ATP Majchrzak i 489. Bakszi jako pierwsi w swoich zespołach pojawili się na twardym korcie New Sport Palace. Pojedynek lepiej rozpoczął Gruzin, bo od prowadzenia 2:0.
Z każdym kolejnym gemem Polak przyzwyczajał się jednak do warunków panujących w hali w Tbilisi. Z jego coraz pewniejszymi uderzeniami nie radził sobie rywal, a swoją bezradność demonstrował niezadowoleniem i coraz liczniejszymi błędami.
Najważniejsze piłki dla Majchrzaka
Od stanu 1:3 Majchrzak wygrał cztery kolejne gemy. Przy 5:3 serwował, ale rozegrać musiał najbardziej zaciętego gema tej odsłony. Po długiej walce na przewagi wykorzystał ostatecznie drugą piłkę setową, zamykając partię po 42 minutach.
Drugi set rozpoczął się identycznie. Grający swobodniej Bakszi zaraz na początku zanotował przełamanie i objął prowadzenie 2:0. Tym razem jednak Polak szybko odrobił stratę.
Od 2:2 karty rozdawać zaczęli serwujący. Aż to tie-breaka brakowało jakichkolwiek szans na przełamanie z obu stron.
W nim zacięta walka trwała od początku. Od stanu 3-3 kontrolę nad wydarzeniami przejął jednak znacznie bardziej doświadczony, 29-letni Majchrzak. W najważniejszych momentach nie popełniał błędów i zachował więcej zimnej krwi. Ostatecznie wygrał 7-4, dając Polsce prowadzenie.
W drugim piątkowym meczu Maks Kaśnikowski (217. ATP) zmierzy się z Sabą Purceladze (450. ATP).
Na sobotę zaplanowano rywalizację debli (dla Polski zagrają Jan Zieliński i Karol Drzewiecki), a następnie kolejne pojedynki singlistów. W Tbilisi Biało-Czerwoni radzić sobie muszą bez Huberta Hurkacza.
(br/TG)
Powiązane tematy
Reklama
Reklama