Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Wimbledon 2022. Tim van Rijthoven - Novak Djoković: kiedy mecz o ćwierćfinał - Tenis

Emil Riisberg

01/07/2022, 17:39 GMT+2

Anonimowy do niedawna Tim van Rijthoven pisze w Londynie piękną historię. Jej kolejny rozdział to spełnienie marzeń - pojedynek z Novakiem Djokoviciem na jednym z głównych kortów o ćwierćfinał Wimbledonu. A to wszystko w wielkoszlemowym debiucie 104. w rankingu Holendra.

Foto: Eurosport

Kilka tygodni temu nikt takiego scenariusza nie miał prawa brać pod uwagę. Nazwisko 25-latka nikomu bowiem nic nie mówiło. Owszem, był kiedyś juniorem z top 20, ale potem na długie lata jego rozwój zdusiły kontuzje. Błąkał się po trzeciej-czwartej setce rankingu, co odzwierciedlało zarówno jego stan sportowy, jak i mentalny.
Aż doszło do czegoś niewyobrażalnego. Holender dostał "dziką kartę" w 's-Hertogenbosch, gdzie sprawił jedną z największych sensacji w męskim tenisie ostatnich lat. Zaczął odprawiać z kwitkiem kolejnych faworytów, i to w stylu, jakby robił to od zawsze.
W finale po prostu rozbił lidera rankingu Daniiła Miedwiediewa 6:4, 6:1. Na ceremonii rozdania nagród Rosjanin dławił śmiech i tylko kręcił głową, nie mogąc się nachwalić rywala, który rozgrywał pierwszy zawodowy turniej w karierze!
Awansował o 99 miejsc w rankingu. Dopiero wtedy, w wieku 25 lat, jego kariera ruszyła z kopyta.

Jak stary wyga

- Bardzo dobry mecz rozegrałem już w turnieju poprzedzającym, w Surbiton. Przegrałem chyba 5:7 w trzecim secie, ale równie dobrze mogło się to zakończyć w drugą stronę. Dlatego też nie zamartwiałem się tym. Po prostu dalej robiłem swoje. W 's-Hertogenbosch, moim ojczystym kraju, było mnóstwo pozytywnej energii, co pewnie pomogło mi zdobyć tytuł - opowiadał.
- Miałem wzloty i upadki, takie i owakie kontuzje. Miałem też problemy mentalne. Tak że bardzo cieszę się z tego, gdzie teraz jestem. Chcę tu pobyć parę lat albo jeszcze dłużej - stwierdził van Rijthoven po tym, jak w piątek, już w Wimbledonie, pewnie pokonał rozstawionego z numerem 22 Nikoloza Basilaszwilego 6:4, 6:3, 6:4. Znów jak stary wyga.
W parę tygodni z anonimowego tenisisty stał się zawodnikiem, którego nazwisko zaczyna wzbudza strach. W drodze do meczu o ćwierćfinał Wimbledonu ograł kolejno Federico Delbonisa, Reilly'ego Opelkę i w końcu Basilaszwilego. Na papierze każdy z nich wydawał się faworytem.
Teraz czas na spełnianie marzeń, pierwszy w karierze pojedynek z Djokoviciem. W miejscu dla Serba wyjątkowym, w świątyni tenisa, gdzie broni tytułu. Czego tu się spodziewać po fenomenalnym 25-latku?
- Przed turniejem marzyłem o tym, żeby z nim zagrać. Mieć taką możliwość na korcie centralnym albo korcie numer 1 to coś pięknego i magicznego - cieszy się. - Na każdy mecz wychodzę z nastawieniem, że go wygram. Z Djokoviciem też tak będzie - odgraża się Holender.

Marzenia się spełniają

Formalności stało się zadość w piątkowe popołudnie. Rozstawiony z numerem 1 Djoković nie dał szans swojemu rodakowi Miomirowi Kecmanoviciowi, ogrywając go gładko w trzech setach 6:0, 6:3, 6:4.
Pojedynek Djoković - van Rijthoven w niedzielę. Biorąc pod uwagę status Serba, musi się odbyć na jednym z dwóch głównych kortów - najpewniej centralnym.
W tym roku Djoković przegrał tylko jedno spotkanie z zawodnikiem spoza pierwszej setki. W lutym na kortach twardych w Dubaju w dwóch setach 6:4, 7:6 ograł go w ćwierćfinale Jiri Vesely, choć trzeba pamiętać, że dla deportowanego z Australii tenisisty był to pierwszy występ w sezonie. Van Rijthoven zajmował wtedy 200. miejsce w rankingu.
Autor: łup / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama