Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

US Open 2019. Bianca Andreescu pokonała Serenę Williams w finale

Emil Riisberg

07/09/2019, 22:25 GMT+2

To był znakomity pokaz tenisa na najwyższym poziomie. Zaledwie 19-letnia Kanadyjka Bianca Andreescu pokonała faworyzowaną Serenę Williams 6:3, 7:5 w wielkim finale US Open.

Foto: Eurosport

Amerykanka miała jasny cel – wywalczyć 24. tytuł wielkoszlemowy w singlu i wyrównać rekord wszech czasów należący do Australijki Margaret Court. Od czasu, gdy wróciła na kort po ciąży miała ku temu już trzy okazje, ale dwukrotnie na Wimbledonie i 12 miesięcy temu w Nowym Jorku, musiała uznać wyższość rywalek.

Nie było jej na świecie

Zresztą ubiegłoroczny finał zostanie zapamiętany nie ze względu na poziom spotkania Williams z Naomi Osaką, ale kontrowersyjne zachowanie aktualnie 38-letniej tenisistki, która wdała się w spór z sędzią Carlosem Ramosem i nazwała go kłamcą i złodziejem.
W sobotę przyszło jej się zmierzyć z Kanadyjką rumuńskiego pochodzenia, której nie było jeszcze na świecie, gdy Williams po raz pierwszy wygrywała US Open w 1999 roku. Andreescu jeszcze nigdy nie zaszła tak daleko w turnieju wielkoszlemowym – wcześniej dwukrotnie odpadała w 2. rundzie i raz w pierwszej.
Obie tenisistki zmierzyły się tylko raz – w sierpniu w Toronto, gdzie w finale Amerykanka skreczowała po czterech gemach z powodu bólu pleców.

Dobra taktyka

Pierwszy set nie wypadł najlepiej dla faworyzowanej Williams. Jej przeciwniczka znakomicie wytrącała ją z rytmu, prezentowała wszechstronny tenis i co bardzo ważne, serwowała tak, by sprawić rywalce jak największe problemy – na forhend. Dzięki temu Amerykanka gubiła się i przegrywała wymiany.
Taktyka Kanadyjki zdała egzamin, co było dobrze widać w ósmym gemie, gdy mimo początkowej ofensywy i prowadzania Williams 40:30, zdołała się obronić przed przełamaniem. Natomiast 19-latka dokonała tego już w pierwszym gemie, co okazało się decydujące dla dalszego przebiegu partii. Później powtórzyła swój wyczyn punktując na 6:3.
Druga odsłona również zaczęła się idealnie dla Andreescu. Przełamała przeciwniczkę w drugim gemie, wyszła na prowadzenie 2:0 i nabrała jeszcze większej pewności siebie – w przeciwieństwie do Amerykanki, która zaczęła popełniać coraz więcej błędów. Wprawdzie Serena zdołała doprowadzić do przełamania powrotnego, ale styl rywalki, która grała dojrzale i bardzo dobrze poruszała się po korcie, ewidentnie jej nie leżał. Efekt? Andreescu przełamała na 3:1.

Williams nie odpuściła

Młoda zawodniczka imponowała spokojem i opanowaniem, a Williams była coraz bardziej poirytowana swoją grą i brakiem skutecznej odpowiedzi na akcje przeciwniczki. Po każdym nieudanym zagraniu tylko z niedowierzaniem kręciła głową, a po piątym gemie w jej oczach pojawiły się łzy. Publiczność na każdym kroku dopingowała swoją ulubienicę, ale na niewiele się to zdało.
W szóstym gemie Williams wyrzuciła serwis w aut i podarowała Andreescu przełamanie na 5:1. W tym momencie wydawało się, że mecz wkrótce się zakończy. Jednak Amerykanka próbowała walczyć, ryzykowała i czasem wybierała dziwne rozwiązania – tak jak przy stanie 40:40 w siódmym gemie, gdy nie wiedzieć czemu zdecydowała się na slice'a. Jednak wspomniane ryzyko opłaciło się, albowiem w nagrodę zanotowała re-break'a. Co więcej – przeciwniczka nie wykorzystała w tym gemie piłki meczowej. I wtedy zaczęły się schody.

Była lepsza

Williams poszła za ciosem i zmniejszyła straty na 3:5. Mało tego, Serena ponownie błyskawicznie przełamała, a następnie wyrównała na 5:5. Andreescu sama zaczęła się mylić, szwankował return, który do tej pory był jej wielkim atutem. Serwis także pozostawiał sporo do życzenia. Jednak Kanadyjka doszła do siebie w jedenastym gemie, który zakończyła swoją wygraną. W kolejnym wytrzymała wojnę nerwów i wykorzystała czwartą piłkę meczową w całym spotkaniu.
Williams serdecznie pogratulowała nowej mistrzyni – próbowała się podnieść, ale w przekroju całego meczu Andreescu była po prostu lepsza. Spotkanie trwało godzinę i 40 minut.
Wzruszona i szczęśliwa triumfatorka błyskawicznie powędrowała na trybuny, gdzie wyściskała się z trenerem, rodzicami i przyjaciółmi. Ma co świętować – w wieku 19-lat przeszła do historii tenisa, po zwycięstwie nad żywą legendą na jej terenie. Jest również pierwszą Kanadyjka, która wygrała tytuł wielkoszlemowy w singlu.
Autor: PO / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama