AUSTRALIAN OPEN OGLĄDAJ W EUROSPORCIE I W EUROSPORT PLAYERZE

W 1/8 finału rozstawieni z "czwórką" Kubot i Wesley Koolhof przegrali z reprezentantami gospodarzy Matthew Ebdenem i Johnem-Patrickiem Smithem 6:7 (2-7), 4:6. W pierwszym secie żadna z par nie zdołała zanotować przełamania i potrzebny był tie-break. W drugim Australijczycy, którzy znaleźli się w obsadzie dzięki przyznanej przez organizatorów tzw. dzikiej karcie, uzyskali "breaka" przy stanie 3:3. Potem wykorzystali drugą piłkę meczową.

- Spodziewaliśmy się trudnego spotkania z Australijczykami, zawsze gra się z nimi bardzo trudno. Grają tu najlepszy tenis, wiedzieliśmy, czego się spodziewać po przeciwnikach. Brakowało nam w pierwszym secie postawienia kropki nad i. Uważam, że rywale byli bardzo zdyscyplinowani, my mieliśmy trzy szanse na przełamanie w całym spotkaniu - nie udało się - skomentował Kubot w rozmowie wideo z eurosport.pl.

"Wyeliminowali przede wszystkim mój return"

Szczególnie żałuje szansy w tie-breaku. - Trochę nieszczęśliwie przegraliśmy pierwsze dwa punkty, które miały wpływ na wynik seta. Trzeba oddać przeciwnikom, że zachowali zimną krew, wygrali zasłużenie tego drugiego seta i całe spotkanie. Zagrali mądrze taktycznie. Wyeliminowali przede wszystkim mój return z bekhendu, na który dzisiaj liczyliśmy - dodał.

Kubot i Koolhof tym turniejem rozpoczęli wspólne występy w Wielkim Szlemie. Umówili się oni na stałą współpracę w tym sezonie. Przez ostatnie cztery lata lubinianin grał w parze z Brazylijczykiem Marcelo Melo. W Melbourne sięgnął po tytuł w 2014 roku razem ze Szwedem Robertem Lindstedtem.

- Potrzebujemy jeszcze więcej zgrania. Zabrakło go na returnach w tym samym czasie. Z doświadczenia wiem, że początek zawsze nie należy do najłatwiejszych, jeżeli chodzi o nowe drużyny. Trzeba też dodać, że dla każdego to była nowa sytuacja, ponieważ są warunki jakie są - bez publiczności - zauważył.

"Jak najwięcej meczów"

W tegorocznym turnieju polsko-holenderska para wygrała dwa mecze - w poprzedniej rundzie z reprezentantami gospodarzy Thanasim Kokkinakisem i Nickiem Kyrgiosem 6:3, 6:4 oraz na otwarcie z Urugwajczykiem Arielem Beharem i Ekwadorczykiem Gonzalo Escobarem w takim samym stosunku.

- My ze swojej strony zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy. Są elementy, na które na pewno trzeba zwrócić uwagę, poprawić. Teraz nie chciałbym się na ten temat wypowiadać, ale jesteśmy typem tenisistów, którzy potrzebują jak najwięcej meczów, aby złapać jak największą pewność siebie. Każdy mecz jest to dla nas plus, trzeba wyciągnąć wnioski i iść dalej - stwierdził.

Przyznał, że nie jest łatwo szybko przestawić się do gry z tenisistą o innych parametrach - Holender jest niższy od Brazylijczyka o 20 cm.

- Mamy zdecydowanie inny styl gry, jeśli chodzi przede wszystkim o grę przy returnach - to nasze główne atuty. Obydwoje mamy dużo rezerwy przy siatce. To są rzeczy, na które musimy zwrócić uwagę w najbliższej przyszłości, musimy się zgrać - podkreślił.

"Duża niewiadoma"

Kubot, tak jak rok temu, łączy występ w deblu ze startem w mikście w parze ze Świątek. O awans do ćwierćfinału tej konkurencji Polacy zagrają we wtorek. Rywalami będą Amerykanka Hayley Carter i Belg Sander Gille.

- Mikst jest zawsze dużą niewiadomą. Czuję się świetnie po tej samej stronie siatki z Igą, będę starał się jej nie przeszkadzać w następnym spotkaniu. Przygotujemy się do tego spotkania. Iga nie gra już w turnieju singlowym, ja nie gram w deblu. Postaramy się złożyć te nasze siły najlepiej jak potrafimy i mam nadzieję, że "klikniemy" w tym spotkaniu i pokażemy tenis na najwyższym poziomie - stwierdził pochodzący z Bolesławca tenisista.

Czy stać ich na zwycięstwo w całym turnieju w tej kategorii? - Każdy mecz jest na wagę złota. Zobaczymy, jak to się teraz wszystko ułoży, znamy nasze atuty, silne strony, także wierzę, że młodość Igi i siła pokażą tutaj się z jak najlepszej strony - zakończył.

We wtorek o godzinie 6.30 Iga Świątek i Łukasz Kubot zmierzą się w 1/8 finału miksta z parą Hayley Carter/Sander Gille. Transmisja z tego meczu w Eurosport Playerze