Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Jerzy Janowicz - Thomas Mahac: wynik i relacja

Emil Riisberg

20/01/2020, 21:34 GMT+1

801 dni przerwy, a potem od razu niemal trzy godziny walki - w taki sposób do oficjalnych występów wracać może tylko Jerzy Janowicz. Polak przetrwał zdrowotną gehennę i w poniedziałek po morderczym pojedynku pokonał 7:6 (7-3), 6:7 (4-7), 6:4 Tomasa Machaca w pierwszej rundzie challengera Open Blot de Rennes.

Foto: Eurosport

Podczas gdy światowa czołówka rozpoczęła rywalizację w Australian Open, niegdyś 14. tenisista rankingu ATP powrócił z niebytu. Ostatni zawodowy mecz rozegrał 10 listopada 2017 roku, gdy skreczował w ćwierćfinale challengera w Bratysławie z Michaiłem Kukuszkinem. Od tamtego czasu minęło 801 dni, po których w końcu zobaczyliśmy Polaka na korcie.

Zdecydował tie-break

Janowicz przez brak jakichkolwiek spotkań przestał być w ogóle uwzględniany w rankingu. W poniedziałek na jego drodze stanął z kolei 362. tenisista świata. 19-latek z Beroun postawił niezwykle twarde warunki słynniejszemu i bardzo doświadczonemu przez kontuzje rywalowi.
Do jedenastego gema pierwszego seta obaj panowie szli łeb w łeb i zgodnie bronili swojego serwisu. Potem jednak po długiej walce Polak przełamał przeciwnika, ten po chwili odpowiedział tym samym i kibice w Rennes czekali na pierwszy tego wieczoru tie break. W tym górę wzięło już doświadczenie łodzianina, który w decydującym momencie wygrał do trzech.

Dramat z happy endem

Kolejna część gry miała niemal identyczny przebieg jak poprzednia. Ponownie obaj tenisiści ani myśleli przegrać gema przy własnym serwisie, twardo broniąc, często popisując się też asami serwisowymi. I tym razem o wszystkim zadecydować musiał więc tie-break, za drugim podejściem przegrany przez łodzianina. Czech rozpoczął od trzech wygranych wymian z rzędu. Janowicz odpowiedział mocno i doprowadził nawet do stanu 4-4, ale zdało się to na nic, gdyż później już ani jednego punktu nie zdobył.
Po dwóch trwających po godzinie setach wszystko rozstrzygnęło się w trzecim, równie długim. Janowicz przełamał Machaca już w pierwszym gemie, potem komfortową przewagę bezpiecznie podtrzymywał, a w siódmym gemie znów wygrał serwis rywala i na tablicach wyników było już 5:2. Po dwóch kolejnych, przegranych przez naszego rodaka, zrobiło się niebezpiecznie, lecz w decydującym momencie doszło do happy endu. Półfinalista Wimbledonu z 2013 roku przegrał już tylko jeden punkt i po dwóch godzinach oraz 53 minutach morderczej walki wrócił nie tylko na kort, ale też na zwycięską ścieżkę.
W kolejnej rundzie na zwycięzcę z poniedziałku czeka 224. w rankingu Francuz Constant Lestienne. Zdaje się jednak, że mimo wszystko najtrudniejszy mecz, ten z własnym zdrowiem, Polak ma już za sobą.


Jerzy Janowicz - Tomas Machac 7:6 (7-3), 6:7 (4-7), 6:4
Autor: mb / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama