CAŁA ROZMOWA Z IGĄ ŚWIĄTEK DO OBEJRZENIA W TVN24 GO>>>

W sobotnim finale pewnie pokonała Tunezyjkę Ons Jabeur i umocniła się na pozycji liderki rankingu WTA. Był to dla niej trzeci wielkoszlemowy tytuł w karierze, ale pierwszy wywalczony na twardej nawierzchni w Nowym Jorku. Dwa poprzednie sukcesy zanotowała na paryskiej mączce turnieju Rolanda Garrosa.

Dzień przed meczem większy stres

- Pierwsze chwile po ostatniej piłce są przepełnione emocjami. Później zaczyna się druga część w pracy. Jak wygrałam pierwszy raz Rolanda Garrosa, trochę mnie to przytłoczyło. Teraz wiedziałam, czego się spodziewać i potrafiłam się tym cieszyć - powiedziała Świątek w rozmowie na antenie TVN24.

Po tym ostatnim punkcie 21-latka upadła na kort i zaczęła płakać.

- Powiedziałabym, że w 50 procentach to były łzy szczęścia i ulgi, że skończył się w dwóch setach, bo nie wiem, co stałoby się w trzecim secie. Drugi set był wymagający. Stres był obciążający. Czułam ulgę, bo nie byłam przekonana, że będę w stanie grać tak dobry tenis - powiedziała.

Zapytana o stres, który odczuwała, odparła, że w dzień meczu, w skali 1-10 było to sześć, a dzień wcześniej, dziewięć.

- Dociera już do mnie, czego dokonałam. Cieszę się, że nie jest to połączone z taką niepewnością, co się wydarzy. Po pierwszym zwycięstwie wielkoszlemowym nie do końca potrafiłam się cieszyć, teraz już się tego nauczyłam - podkreśliła.

Oglądasz

A czy dużo ją kosztowało dotarcie na sam tenisowy szczyt?

- Zależy z jakiej perspektywy spojrzymy. Tak naprawdę całe życie krok po kroku się wspinałam. Czasem nie wierzyłam, że się uda, ale wydarzyło się to wszystko bardzo szybko. Jak Ashleigh Barty (poprzednia liderka rankingu WTA - red.) zakończyła karierę, poczułam, że czasem potrzeba trochę szczęścia. Moja sytuacja była specyficzna, bo tylko trzy dni byłam druga i dowiedziałam się, że będę "jedynką" - wspomniała 21-latka.

Świątek: mam więcej pewności

Dla polskiej tenisistki trwający sezon jest wyjątkowy, zdecydowanie najlepszy w karierze. Poza dwoma turniejami wielkoszlemowymi wygrała też pięć imprez WTA. Co w jej opinii zmieniło się od zeszłego roku, że przyszły tak wybitne wyniki?

- Mam więcej pewności. I nie tylko po tym zwycięstwie w Nowym Jorku. Pracowałam nad nią od dłuższego czasu. Sukcesy z początku roku uwierzyłam, że mogę być regularna, wychodzić na mecze i budować presję. Tego nie czułam w zeszłym roku. Mam też wiarę, że sky is the limit - podkreśliła. - Wszystko jest możliwe, jeśli skoncentrujemy się na odpowiednich rzeczach - dodała.

- W tym roku mam więcej narzędzi, żeby przygotować się mentalnie. Na pewno jest to spowodowane tym, że od dłuższego czasu współpracuje z Darią Abramowicz. Z drugiej strony po prostu dorastam i jako człowiek mam więcej zasobów niż wcześniej. To jest trudniejsze, bo tata przekazał mi dobre geny, jeśli chodzi o fizyczność. Lubię trenować ciężko - odpowiedziała na pytanie, czy trudniej jest wytrenować głowę niż ciało.

Oglądasz

- Bardzo chciałabym wnieść do tenisa to, że więcej tenisistów będzie pracowała nad strefą mentalną. Chciałabym, żeby więcej osób miało balans między tym, co robimy na korcie, a co poza nim. Chciałabym być przykładem w tym temacie i też sama dobrze poprowadzić ten proces. Nie zrobiłabym tego bez zespołu i bez mądrzejszych ode mnie ludzie, którzy wiedzą, kiedy powiedzieć stop - powiedziała zapytana, co chciałaby wnieść do tenisa.

Oglądasz

Świątek w ostatnich miesiącach gra z wstążką w ukraińskich barwach. Tak samo było również w zakończonym właśnie US Open. - Na pewno mam poczucie, że mogę wykorzystać swoją platformę i mieć jakiś wpływ. Pamiętam, że nie muszę być twarzą wszystkiego. Staram się nie udzielać we wszystkich tematach, ale tu uzmysłowiłam sobie, że chcę się zaangażować. Ja wychowałam się w realiach, gdzie wydawało się, że wojna nie jest możliwa, szczególnie tak blisko mnie - powiedziała na antenie TVN24.

Zapytana o kolejne marzenie, które chce zrealizować, odparła w swoim stylu z szerokim uśmiechem, że "chce odpocząć". - Za każdym razem po tak dużym sukcesie myślę sobie, że następny turniej będę mogła zagrać bez presji. Mam nadzieję, że będę mieć więcej dystansu, który sprawi, że będę mieć energię na przyszłe lata - dodała już poważnie.