Rozstawiona z piątką Świątek w starciu 1/2 finału z Jill Teichmann błyszczała.Wygrała łatwo w dwóch setach. Z kolei turniejowa dwójka, którą jest Bencic, solidnie się namęczyła i potrzebowała niemal trzech godzin, by wyeliminować rewelacyjną 16-latkę z USA Coco Gauff.

Dla Świątek będzie to trzeci finał w karierze. Poszuka drugiego tytułu po zeszłorocznym triumfie w Roland Garros. W formie jest genialnej, bo zwyciężyła w aż 15 z 17 ostatnich pojedynków.

- Taki jest mój cel od początku sezonu. Chcę być coraz bardziej konsekwentna i grać dobry tenis w każdym kolejnym tygodniu. Wiem, że czasem nie jest to możliwe, bo w pewnym momencie po prostu przyjdzie zmęczenie. Ale tutaj od początku turnieju czuję się świetnie, to dla mnie ważne - stwierdziła po swoim meczu z Teichmann 19-latka z Polski, obecnie 18. rakieta świata.

Faworytkę widzi w Świątek

- Dla mnie wszystko będzie proste, bo na pewno to ona jest faworytką - przyznała 12. obecnie zawodniczka rankingu WTA, która potrafiła wspiąć się już nawet na czwartą lokatę tego zestawienia (luty 2020).

- Chodzi mi o to, że nawet gdybym była faworytką, to nie mam już tej mentalności, kiedy nakładam na siebie presję. Po prostu gram w tenisa. Jeśli przegram dziś lub jutro, mam kolejną szansę w następnym tygodniu. W pewnym momencie pewnie wygram i to jest cel. Wszystkie porażki czegoś uczą, pozwalają później cieszyć się z końcowego triumfu - dodała.

Bencic podkreśliła również, że z całą pewnością będzie odczuwała zmęczenie po wyniszczającym półfinale, ale nie powinno być to przeszkodą. - Poradzę sobie jeszcze z tym jednym meczem. Myślę, że jestem dobrze przygotowana fizycznie - zadeklarowała.

Finał turnieju WTA w Adelajdzie zaplanowano na sobotę o godzinie 8.30 czasu polskiego. Będzie to pierwszy w historii pojedynek Świątek i Bencic.