Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Hubert Hurkacz - Lorenzo Sonego: wynik na żywo i relacja live - Australian Open 2023 - Tenis

Emil Riisberg

18/01/2023, 14:11 GMT+1

Hubert Hurkacz po raz pierwszy w karierze zagra w trzeciej rundzie Australian Open. W środę najlepszy polski tenisista po niezwykle trudnym meczu pokonał niżej notowanego, ale bardzo groźnego Włocha Lorenzo Sonego 3:6, 7:6(3), 2:6, 6:3, 6:3. Spotkanie trwało niemal cztery godziny, a Polak pokonał w nim nie tylko rywala, ale też trudne warunki i własne słabości.

Foto: Eurosport

Pogoda nie ułatwiła tenisistom zadania. Opady deszczu spowodowały, że środowe spotkanie drugiej rundy rozpoczęto dopiero o godzinie 21.00 czasu miejscowego. Od pierwszej piłki rywalizującym towarzyszył chłód – ledwie 16 stopni Celsjusza.

Sonego lepiej rozpoczął

Szybciej do wymagających warunków na korcie numer 3 dostosował się Sonego (47. ATP). Już w drugim gemie wykorzystał break point, przełamując Polaka, by po chwili prowadzić 3:0. Spotkanie w tym fragmencie nie było jednostronne, ale to Włoch częściej przejmował inicjatywę.
Takie otwarcie trudno było zresztą uznać za wielką niespodziankę. 27-latek z Turynu mógł się pochwalić lepszym bilansem bezpośrednich meczów (4-1) oraz zwycięstwami w dwóch ostatnich konfrontacjach.
Wrocławianin potrzebował czasu, by złapać rytm na linii serwisowej. Udało się, gdy bronić musiał break pointów w gemie czwartym. Lepsze podanie przełożyło się na wygrane gemy, jednak straty przełamania odrobić mu się nie udało.
Przy 3:5 miał swoje szanse. Niestety popełnił zdecydowanie zbyt dużo niewymuszonych błędów w stosunkowo łatwych sytuacjach (w tej odsłonie miał ich 18, przy 10 po stronie rywala).
Był to pierwszy set przegrany przez Huberta w tegorocznym turnieju. W pierwszej rundzie pokonał Hiszpana Pedro Martineza (58. ATP) 7:6(1), 6:2, 6:2.

Okrzyk Hurkacza i wygrany set

Druga odsłona była zdecydowanie bardziej wyrównana. Do stanu 3:3 nie było szans na przełamanie, choć obaj serwujący musieli w swoich gemach sporo się natrudzić. Niestety pierwszym breakiem znów popisał się Sonego.
W gemie numer siedem miał dwie szanse. Pierwszej nie wykorzystał, wyrzucając za końcową linię łatwy forhend. Po tej akcji Hurkacz wydał z siebie ryk, który długimi sekundami niósł się po korcie.
Oblicza gry to jednak nie zmieniło. Chwilę potem Włoch udanie zaatakował forhendem i objął prowadzenie z przewagą przełamania 4:3.
Przy 4:5 pojawiła się jednak szansa, bo Polak zaczął zdecydowanie lepiej returnować. Przy podaniu Sonego szybko objął prowadzenie 40/15. Co prawda doszło do gry na przewagi, ale przy równowadze błysnął inteligencją, posyłając spod siatki mocno rotowanego slajsa, z którym rywal sobie nie poradził. Starszy o dwa lata Włoch w kolejnej wymianie nie wytrzymał presji, posyłając piłkę w siatkę.
Hurkacz poszedł za ciosem i po udanych serwisach objął chwilę później prowadzenie 6:5. Wtedy rozpadało się na dobre. Tenisiści musieli opuścić kort. Gdy wrócili, turyńczyk ekspresowo doprowadził do tie-breaka.
Ten okazał się rollercoasterem. Po dwóch błędach Polaka rywal prowadził 2-0. Sam jednak nie wytrwał w bezbłędnej grze i zrobiło się 3-2 dla Huberta.
Od 3-3 warunki na korcie dyktował wrocławianian. Tym razem nie szukał kończących uderzeń, postawił na precyzję i regularność. To był dobry wybór, bo doczekał się błędów Włocha. Uskrzydlony Polak nie pozwolił mu już wygrać choćby punktu.

Powtórka z pierwszego seta

Radość z wyrównania w setach nie trwała długo. Znów powtórzył się scenariusz z pierwszej partii, Sonego zanotował w drugim gemie przełamanie. Po chwili Hurkacz miał szanse na re-breaka, by po kilku kolejnych wymianach przegrywać już 0:3. Zadania nie ułatwiło mu sześć niewymuszonych błędów w tej odsłonie.
Inna sprawa, że warunki na korcie stały się jeszcze trudniejsze. Temperatura spadła do 15 stopni i pojawił się wiatr.
O odrobieniu strat Polak nie miał co marzyć. Ofensywnie usposobiony Włoch nie pozwalał mu w tej fazie meczu na zbyt wiele. Duża liczba niewymuszonych błędów i zatrważająca skuteczność drugiego podania (8 proc. wygranych wymian) sprawiły, że wrocławianin w końcówce partii przegrał gema serwisowego po raz drugi. Skończyło się na 2:6.

Nowe, lepsze otwarcie

Na szczęście nie poddał się i czwartą odsłonę w końcu rozpoczął z animuszem. Wygrał trzy pierwsze wymiany, ale dwóch break pointów nie wykorzystał. Przed trzecim grę przerwano, bo znów zaczął kropić deszcz. Sonego kompletnie zatracił rytm. Popełnił podwójny błąd serwisowy, pozwalając się przełamać po raz drugi w meczu.
Hurkacz miał komfort kontroli nad wydarzeniami. Wiedział doskonale, że kluczowe jest pilnowanie własnego podania. I to robił. Wygrany gem na 3:1 był jego popisem, a efektowne zagrania przychodziły mu z łatwością.
A Sonego zaczął się irytować. Kiedy presja podania przeszła na jego stronę, popełnił trzy kolejne niewymuszone błędy i na tacy podał Polakowi szansę na podwójne przełamanie. Hurkacz z tego dobrego w swoim wykonaniu momentu czerpał pełną garścią i po kolejnym błędzie forhendowym rywala miał 4:1.
To była autostrada do piątego seta. Wystarczyło postawić kropkę nad i. To się udało, ale nie bez nerwów. Sonego zdołał odrobić stratę jednego z przełamań, czym zmobilizował Polaka do takiej samej odpowiedzi. Partia zakończyła się wynikiem 6:3, a Hurkacz miał możliwość serwowania w piątym secie jako pierwszy.

Wymarzone wejście w piątego seta

Hurkacz zaczął bezbłędnie. Wygrał własne podanie i po raz pierwszy w całym spotkaniu to on był bliżej zwycięstwa. Po trzech godzinach i 20 minutach.
Za chwilę, po dwóch błędach Włocha i cudownym returnie Polaka, Hurkacz miał trzy szanse na przełamanie. Przy pierwszej był bezradny, przy drugiej już zapracował na aut przeciwnika. Miał brejka, prawdopodobnie najważniejszego w całym meczu. Znów musiał całą koncentrację skierować na własne podanie. Gema na 3:0 wygrał w szalonych okolicznościach, gdzie niemal każdy punkt budził wątpliwości grających. Po ostatniej piłce nie było to jednak ważne, bo Hurkacz znów był o krok bliżej.
Wrocławianin grał przede wszystkim mądrze i to doprowadziło go do szczęśliwego zakończenia. Przewaga jednego przełamania wystarczyła, by partię wygrać 6:3, a całe spotkanie zamknąć po trzech godzinach i 55 minutach.
Hurkacz, którego do tej pory życiowym wynikiem w AO była druga runda, zmierzy się teraz z Kanadyjczykiem Denisem Shapovalovem (22. ATP). Mecz najprawdopodobniej w piątek.
Autor: br, pqv / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama