Hubert Hurkacz - Asłan Karacew: wynik meczu i relacja - Indian Wells 2021 - tenis

Najlepszy polski singlista, który w najbliższym notowaniu ATP zadebiutuje w czołowej dziesiątce światowego rankingu, miał z Karacewem (23. ATP) rachunki do wyrównania. Mierzył się z nim dotąd raz, za to bardzo niedawno. 30 września w San Diego Hurkacz miał problem z serwisem, o czym później sam mówił, i przegrał w trzech setach.

W środę przyszedł czas na rewanż, choć zadanie było naprawdę trudne, bo przecież Rosjanin to rewelacja trwającego sezonu. 28-latek w tym roku zameldował się między innymi w półfinale Australian Open czy wygrał turniej ATP w Dubaju. W Kalifornii znów błyszczał, a w drodze do czwartej rundy nie stracił choćby jednego gema przy własnym podaniu.

Mimo wszystko faworytem był 24-letni Polak, który znał już smak ćwierćfinału w Indian Wells (2019).

Spotkanie ledwie się zaczęło, a Hurkacz już stanął przed dużą próbą. Dwa kapitalne returny Karacewa sprawiły, że wrocławianin musiał bronić się przed przełamaniem. Szczęśliwie pokazał coś, co w ostatnich miesiącach jest jego wizytówką - najlepszą grę w momencie zagrożenia. Trzy kolejne punktowe serwisy dały mu premierowego gema.

Warto było walczyć, bo kolejna próba serwisowa była już łatwiejsza, a w czwartym gemie, po dwóch błędach rywala i genialnym wręcz minięciu, pojawiły się aż trzy szanse na brejka. Udało się już przy pierwszej okazji, kiedy Karacew nie wytrzymał presji i popełnił podwójny błąd serwisowy. Pierwsza strata serwisu Rosjanina w turnieju stała się faktem. Było 3:1 i Polak miał wszelkie argumenty, by szybko zgarnąć pierwszego seta.

Hurkacz grał równo i bardzo spokojnie. Solidnością bił Karacewa na głowę i skrzętnie korzystał z jego błędów. Co więcej, potrafił w odpowiednich momentach przyspieszać. W efekcie sięgnął po kolejne przełamanie, które zaraz potwierdził dobrym gemem serwisowym. Błyskawicznie - jak na standardy tenisa na tym poziomie - Hurkacz wygrał pierwszą partię. Po 26 minutach było 6:1.

Polakowi nie były potrzebne tenisowe fajerwerki. Stabilna gra długą piłką w okolice linii końcowej siała w poczynaniach Karacewa popłoch, co poskutkowało szansami na przełamanie już w trzecim gemie drugiego seta. Za pierwszym razem się nie udało, za drugim też nie, bo Rosjanin wreszcie huknął forhendem wzdłuż linii. Ostatecznie się obronił, co dla Hurkacza było jasnym sygnałem - o zwycięstwo w drugiej partii już tak łatwo nie będzie.

Serwis Polaka funkcjonował wręcz rewelacyjnie, więc o jakimkolwiek zagrożeniu mowy nie było. Chodziło o to, by dobrać się Karacewowi do skóry przy jego podaniu. I to się udało już w piątym gemie. Hurkacz wcale nie podejmował większego ryzyka, dał się mylić 28-latkowi z Władykaukazu, co okazało się taktyką skrojoną idealnie. Było 3:2 z brejkiem po stronie Polaka, a spokój, który od niego, bił kazał przypuszczać, że kropkę nad i postawi bardzo szybko.

I tu zaskoczenie. Następnego gema półfinalista tegorocznego Wimbeldonu zaczął od 30:0 i nagle coś w jego grze się zepsuło. Stracił punkt, później kolejny i jeszcze jeden. Przy brejk poincie zmarnował łatwy wolej. Rosjanin wrócił do gry, co mogło być zaskoczeniem nawet dla niego.

Szczęśliwie przestój Hurkacza trwał ledwie kilka piłek. Za chwilę znów to on przełamał. Dodatkowo zrobił to w wielkim stylu, bo ponownie nie pozwolił przeciwnikowi na wygranie ani jednego punktu.

Tym razem Hurkaczowi koncentracji już nie zabrakło i dokończył dzieła, na koniec dorzucając jeszcze jednego brejka. Wygrał 6:1, 6:3 i ma ćwierćfinał.

W nim zmierzy się z lepszym w pojedynku światowej dwójki Daniiła Miedwiediewa z Grigorem Dimitrowem (28. ATP).

4. runda turnieju ATP 1000 w Indian Wells:
Hubert Hurkacz - Asłan Karacew 6:1, 6:3.

Autor: pqv / Źródło: eurosport.pl