- Jestem rozczarowana tym, jak to się zakończyło, ale chciałam spróbować. Tak naprawdę nigdy nie wiadomo, jak źle z tobą jest dopóki nie wyjdziesz na kort. Wciąż uczę się, kiedy mogę przezwyciężyć problemy mojego ciała, a kiedy jest to niemożliwe – powiedziała 12. tenisistka kobiecego rankingu.

Emma Raducanu nie była w stanie się ruszyć

Już przy stanie 2:5 w pierwszym secie Raducanu poprosiła o przerwę medyczną. Po niej zdołała rozegrać tylko cztery gemy.

- Nie mogę się ruszyć – powiedziała sędzi. Chwilę później poddała mecz.

- Po Madrycie myślałam, że dzień czy dwa wystarczy mi, by dojść do pełni sił. Dokuczało mi kilka drobnych urazów. Przed wyjściem na kort wszystko już było w porządku – stwierdziła Brytyjka.

Czasu na zaleczenie kontuzji nie pozostało wiele. Za niecałe dwa tygodnie rozpocznie się wielkoszlemowy Roland Garros.

Uraz goni uraz

Dla Raducanu nie był to pierwszy krecz w sezonie. W lutym wycofała się z turnieju w Meksyku z powodu kontuzji nogi.

Z kolei podczas styczniowego Australian Open walczyła z odciskami na dłoni. W kwietniu potrzebowała chirurgicznego zabiegu, by poradzić sobie z tym samym problemem na stopach.

W żadnym tegorocznym turnieju Raducanu nie zdołała wygrać trzech kolejnych meczów.