Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Była tenisistka Anna Czakwetadze wspomina koszmarny napad

Emil Riisberg

29/10/2020, 16:23 GMT+1

Anna Czakwetadze, zajmująca kiedyś piąte miejsce w rankingu WTA, wspomina wydarzenia, które zmieniły jej znakomicie zapowiadającą się karierę w koszmar. W wieku 20 lat przeżyła noc jak z horroru, a jej psychika posypała się niczym domek z kart.

Foto: Eurosport

Miała 20 lat i wielką karierę przed sobą. W 2007 roku awansowała na piąte miejsce w rankingu WTA, wygrała turnieje w Hobart i s'Hertogenbosch. Podczas Australian Open i Roland Garros awansowała do ćwierćfinału, a w US Open nawet do półfinału. Talent, ciężka praca i dyscyplina sprawiały, że już w młodym wieku odnosiła znaczące sukcesy.

Feralny 17 grudnia

Wszystko układało się dla Anny Czakwetadze niemal idealnie. Aż do końcówki 2007 roku. - Naprawdę myślałam, że 17 grudnia będzie moją ostatnią nocą i nie przeżyję - tak rozpoczął się wzruszający reportaż w brazylijskim podcaście "A voz do tenis".
- Wróciłam właśnie z Belgii, gdzie rozegrałam mecz pokazowy z Justine Henin, ówczesną liderką rankingu. Wraz z ojcem weszliśmy do naszego domu pod Moskwą wyczerpani podróżą i od razu położyliśmy się spać. Nagle przebudziłam się o 3 w nocy. W naszym domu znalazło się pięciu wielkich mężczyzn. Leżałam i nie rozumiałam, co się dzieje. Nosili maski, ciemne stroje i groźnie wyglądali - wspomina feralną noc była już tenisistka.

250 tysięcy dolarów strat

Wtedy Anna usłyszała krzyk. - Zobaczyłam, jak mężczyźni grożą pistoletami mojemu ojcu i uderzają go kolbą po głowie. Byli uzbrojeni po zęby. Szczerze mówiąc, myślałam, że to już mój koniec. Wszystko wyglądało naprawdę strasznie - kontynuuje Czakwetadze.
Gangsterzy związali tenisistkę, a ojca zmusili do otwarcia sejfu. - To nie było przypadkowe włamanie. Doskonale wiedzieli, kim jestem. Wiedzieli też, że dzień wcześniej kupiłam drogiego roleksa. Ten napad musiał być zaplanowany od jakiegoś czasu - analizuje. Zdaniem mediów napastnicy wynieśli kosztowności warte 250 tysięcy dolarów.

Nie mogła się podnieść mentalnie

Po nocy jak z horroru Czakwetadze nie mogła się podnieść. - Nie spełniłam oczekiwań na kolejny sezon. Potem było już coraz gorzej. Spadałam w rankingu, traciłam punkty, to był mój powolny sportowy upadek. Nie mogłam podnieść się psychicznie - wspomina.
W 2009 i 2010 roku jeszcze utrzymała się w pierwszej setce rankingu, a rok później załamała się podczas meczu z Karoliną Woźniacką w Dubaju.
- Nie mogłam grać. Miałam zawroty głowy - mówi. W 2013 roku skończyła karierę. Karierę, która mogła potoczyć się inaczej, gdyby nie traumatyczna grudniowa noc. Do załamania psychicznego doszła jeszcze kontuzja pleców.

Mogło być gorzej

Dziś 33-letnia Anna komentuje tenis w telewizji i realizuje różne projekty, w tym zajmuje się akademią juniorów. Urodziła córkę Kirę. - Moja kariera mogła potoczyć się lepiej, ale mogła też gorzej. Jestem przede wszystkim wdzięczna, że przeżyłam tamtą noc - tak kończy podcast Rosjanka.
Do domu rodzinnego wraca niechętnie. Dziwi się tylko, że jej rodzice mieszkają wciąż w tym koszmarnym dla niej miejscu.
Autor: Kaszaj/dasz / Źródło: eurosport.pl, "A voz do tenis"
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama