22. mistrzostwo wielkoszlemowe i jubileuszowy, już dziesiąty triumf na kortach w Melbourne zdają się mówić, że "Nole" jest wręcz niezniszczalny i kolejne laury dopisuje sobie właściwie z automatu. 35-letni już tenisista ma jednak świadomość upływającego czasu.

A na to, jak ogromnie dużo wysiłku kosztują go kolejne zwycięstwa na najwyższym poziomie, zwracał uwagę w pierwszych pomeczowych wypowiedziach.

- Muszę powiedzieć, że to był najbardziej wymagający turniej, jaki grałem w swoim życiu - tłumaczył, Djoković, trzymając w dłoniach Puchar Normana Brookesa.

Wyjątkowe okoliczności

Oczywiście w przypadku tego zawodnika nie można zapomnieć o zeszłorocznym zamieszaniu związanym z jego udziałem - czy też de facto późniejszym brakiem - na australijskich kortach oraz pamiętną deportacją w atmosferze skandalu.

- Nie grałem w zeszłym roku, wróciłem w obecnym. To jest prawdopodobnie największe zwycięstwo w moim życiu, biorąc pod uwagę okoliczności - podkreślił.

Niech ktoś go uszczypnie

Choć dla Serba takie chwile to absolutnie nie pierwszyzna, dalej czerpie czystą radość z mistrzowskich momentów.

- Chyba muszę się uszczypnąć i naprawdę, na poważnie, przeżyć te chwile. Za mną długa podróż... Tylko mój zespół i moja rodzina wiedzą, przez co przeszliśmy w ciągu ostatnich czterech, pięciu tygodni - wyznał z zaskakującą szczerością.