Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

W Rio lśnił gołym torsem, w Pjongczangu pobiegnie na nartach

Emil Riisberg

24/01/2018, 09:26 GMT+1

Reprezentant Królestwa Tonga, poddany jego wysokości Tupou VI, rzuca się na naprawdę głęboką wodę. Taekwondzista Pita Taufatofua wraca na arenę olimpijską, na zimowych igrzyskach w Pjongczangu zamierza biegać na nartach.

Foto: Eurosport

W rodzinnych stronach Taufatofua średnia temperatura stycznia wynosi 30 stopni Celsjusza, lipca 25. Na plusie. Zimy żaden z jego rodaków nie widział. Pita co prawda przeniósł się do Brisbane, ale tam jest niewiele chłodniej, o śniegu też nie ma mowy.

Przeszkodą nie jest to żadną.

- Prawdziwym wyzwaniem jest to, że próbujesz zrobić coś, co teoretycznie przekracza twoje możliwości - wyjaśnił Taufatofua. Sprawy wziął w swoje ręce, założył nawet - w kilkoma przyjaciółmi, federację narciarską i wziął się do roboty.

Z gołym torsem

Sławę, bo pewnie tak należy to określić, zdobył w czasie letnich igrzysk w Rio de Janeiro. Był chorążym, na ceremonii otwarcia paradował odziany w narodowy strój - taʻovala - z gołym torsem, lśniącym po wysmarowaniu olejem kokosowym.

W turnieju taekwondo wysoko przegrał już pierwszą walkę, a potem zasypany został ofertami pracy i propozycjami matrymonialnymi. - Ktoś mi powiedział, że w jedną noc zrobiłem więcej dla rozwoju turystyki Tonga niż ostatnie 20 lat kampanii reklamowych - stwierdził Taufatofua.


Pomysł, by ruszyć na trasy narciarskie, wpadł mu do głowy pod koniec roku 2016. W styczniu 2017 rozpoczął treningi. Nie na nartach, a na nartorolkach. Kiedy już stanął do rywalizacji na śniegu, zawalił sześć startów. Kwalifikację olimpijską zgarnął w ostatniej chwili, w zawodach zorganizowanych na Islandii, 20 stycznia, a termin upływał dzień później.

Dużo sił i energii

Będzie drugim przedstawicielem swojego kraju, który wystartuje w zimowych igrzyskach, po saneczkarzu Bruno Bananim. Jak stoją jego szanse?

- Nie jest łatwo zacząć coś od zera i być w tym dobrym - mówi Maciej Staręga, biegacz narciarski, też szykujący się do rywalizacji w Pjongczangu. - Na pewno jest w stanie przebiec jakąś trasę, jakiś odcinek, ale będzie go to kosztowało dużo sił i energii. Tu ważna jest popularyzacja sportu, bo jeżeli chodzi o rezultat, to nie wróżę mu wielkiego wyczynu. Teakwondo a biegi narciarskie to jednak zupełnie co innego.


Grzegorz Puzoń, trener klubu Teakwondo Tornado ze Szczecina, też nie dopatruje się podobieństw. - Jedyne, co łączy te dwie dyscypliny, to wysiłek fizyczny - tłumaczy. - Sporty walki oparte są na szybkości, na refleksie, na krótkotrwałym, interwałowym wysiłku. A bieganie to wysiłek dwugotrwały.

Przedstawiciela Tonga jednak nie skreśla. - Pytanie, na ile mocny jest psychicznie. I wytrwały. Byłoby fajnie, gdyby osiągnął sukces, jak najbardziej mu kibicuję - zapewnia Puzoń.
Autor: rk / Źródło: sport.tvn24.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama