Urubko wraca i co dalej? Możliwe scenariusze
26/02/2018, 08:48 GMT+1
- Widać rozczarowanie jego decyzją o samodzielnym ataku. Denis przecież został zaproszony do tej wyprawy - podkreślił Robert Jałocha. Reporter "Faktów" TVN jest w bazie pod K2. Nakreślił też kilka scenariuszy, jakich można spodziewać się po powrocie Urubki do kolegów
Himalaista wycofał się z ataku szczytu w pojedynkę, w poniedziałek rano zszedł do obozu drugiego, poniżej siedmiu tysięcy metrów. Dwa dni wcześniej bez konsultacji z kierownictwem wyprawy sam wyruszył w górę.
K2 pozostaje niezdobyte zimą. Urubko utrzymuje, że zimowa pora kończy się ostatniego dnia lutego, a nie 20 marca, jak uważa reszta.
- Ten atak był bardzo ryzykowny. Himalaista nie miał żadnej łączności z bazą. Po drugie, prawdopodobnie nie miał informacji o prognozach pogody, a ta się tutaj zmienia. Jutro na szczycie wiatr ma wiać z prędkością ponad stu kilometrów na godzinę - przyznał Jałocha.
- Ten atak był bardzo ryzykowny. Himalaista nie miał żadnej łączności z bazą. Po drugie, prawdopodobnie nie miał informacji o prognozach pogody, a ta się tutaj zmienia. Jutro na szczycie wiatr ma wiać z prędkością ponad stu kilometrów na godzinę - przyznał Jałocha.
Nawet gdyby Urubko przypuścił atak w poniedziałek, jak ponoć planował, to zejście z góry byłoby bardzo niebezpieczne.
Po takiej niesubordynacji i jego decyzji o odwrocie cele wyprawy się nie zmieniają. - Himalaiści będą wykonywać swoje obowiązki, czyli przenosić sprzęt do obozów, które są przygotowywane na wypadek ewentualnego ataku szczytowego - podkreślił reporter "Faktów" TVN.
Najpierw rozmowa
Jakich teraz można spodziewać się scenariuszy w bazie pod K2?
- Denis może wrócić i powiedzieć, że kończy wyprawę i wraca do domu, no bo szans, żeby ponowić atak szczytowy przed końcem lutego, po prostu nie ma - przyznał Jałocha.
Istnieje oczywiście również wariant optymistyczny. - Być może on porozumie się z kierownictwem zespołu i może z Adamem Bieleckim bądź innym z himalaistów spróbować kolejnego ataku - dodał reporter.
- Denis może wrócić i powiedzieć, że kończy wyprawę i wraca do domu, no bo szans, żeby ponowić atak szczytowy przed końcem lutego, po prostu nie ma - przyznał Jałocha.
Istnieje oczywiście również wariant optymistyczny. - Być może on porozumie się z kierownictwem zespołu i może z Adamem Bieleckim bądź innym z himalaistów spróbować kolejnego ataku - dodał reporter.
Najpierw Urubkę z pewnością czeka rozmowa z kierownikiem wyprawy Krzysztofem Wielickim.
Autor: twis / Źródło: sport.tvn24.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama