Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Skoki w Niżnym Tagile. Ryoyu Kobayashi miał wiele szczęścia w pierwszej serii

Emil Riisberg

08/12/2019, 18:00 GMT+1

Ryoyu Kobayashi miał wyraźne podmuchy pod narty podczas pierwszego skoku niedzielnego konkursu Pucharu Świata w Niżnym Tagile. Tymczasem japoński dominator poprzedniego sezonu dostał dodatnie noty za niekorzystny wiatr. Jak to możliwe?

Foto: Eurosport

Od kilku lat o łącznej nocie zawodnika po skoku decydują nie tylko jego odległość oraz sędziowie punktujący styl. Ocenie podlega także wiatr. Najprościej mówiąc: za korzystny podmuch od przodu punkty się odejmuje, za niekorzystny od tyłu - dodaje.

Wiało pod narty, a dostał plusa

W niedzielę w Niżnym Tagile kibice byli świadkami dziwnej sytuacji. Dominator poprzedniego sezonu ruszał z czwartej belki.
W czasie lotu wyraźnie widać było, że na odległość 133,5 metra wielki wpływ miał wiatr wiejący pod narty Ryoyu Kobayashiemu. Tymczasem po lądowaniu okazało się, że Japończykowi wiało w plecy z siłą 0,64 m/s. Łącznie 23-latek dostał rekompensatę plus 7,7 punktu i na półmetku prowadził z ogromną przewagą nad późniejszym triumfatorem całego konkursu, a więc Stefanem Kraftem (140 m). Austriakowi odjęto aż 14,6 punktu. Tylko "Roy" dostał w pierwszej serii dodatnie punkty za wiatr.

Ekspert wszystko tłumaczy

- Na pewno nie pomogli mu sędziowie. Liczba punktów pomiaru wiatru na skoczni dużej to wedle przepisów siedem. Pewnie tyle też było zamontowanych na obiekcie w Rosji. Rejestracja wskazania na ostatnim punkcie zaczyna się, gdy skoczek jest w środku fazy lotu, a kończy się około pięciu sekund później, czyli zakładamy, że wiatr jest mierzony jeszcze mniej więcej dwie-trzy sekundy po lądowaniu - wyjaśnia ekspert Eurosportu i trener Jakub Kot.
- Domyślam się, że gdy Ryoyu wylądował, wtedy warunki delikatnie zaczęły się zmieniać i dlatego naliczono mu niekorzystny wiatr. Za chwilę na belce usiadł Niemiec Karl Geiger i od razu było pokazane, że ma wiatr w plecy. Nie jestem pewny, ale mogę przypuszczać, że Japończykowi zaliczono gorszy wiatr, który miał chwilę po lądowaniu. A w czasie skoku na pewno wiało mu dobrze, bo nie ma szans, aby z tak niskiej belki polecieć tak daleko. Do końca go trzymało, miał świetne warunki. To jest wszystko zgodne z przepisami. Możemy dyskutować, czy to jest dobre, czy nie. Ale tak to wygląda. Tak się toczy fortuna skokowa. Za chwilę podobna sytuacja może być z polskim skoczkiem - dodaje Kot.
Ostatecznie Kobayashi zajął trzecie miejsce, bo w finałowej serii uzyskał tylko 113 metrów. Drugi był Szwajcar Kilian Peier.
W najbliższy weekend zmagania w niemieckim Klingenthalu. Cały sezon Pucharu Świata w skokach narciarskich w Eurosporcie 1 i Eurosport Playerze.
Autor: Srogi/twis / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama