Gol okupiony krwią. Krążek wybił mu zęby i wpadł do bramki

To po prostu musiało boleć. Kapitan występujących w NHL hokeistów San Jose Sharks Joe Pavelski trafił do siatki rywali twarzą, a wszystko przypłacił utratą zębów.
W środę kalifornijskie Rekiny mierzyły się z Vegas Golden Knights w pierwszym meczu play-off NHL.
Mijał kwadrans premierowej tercji, kiedy do strzału z dystansu przymierzył się Brent Burns. Kanadyjczyk huknął z całej siły, a tnący powietrze krążek trafił kapitana prosto w szczękę. Rykoszet okazał się na tyle szczęśliwy, że Sharks wyszli na prowadzenie. Pavelski miał na koncie gola, ale radości nie było. Było oszołomienie.
- Widziałem Burnsy'ego. Czasem z takiej pozycji oddaje się strzał, czasem szuka podania, ale zupełnie nie dostrzegłem momentu, kiedy krążek odrywa się od jego kija - cedził przez zakrwawione usta po spotkaniu.
Czy to najbardziej bolesny gol w jego długiej karierze? - Bez wątpienia, w tamtym momencie nie czułem się dobrze - mówił.
Wrócił na lód
Hokeista stracił kilka dolnych zębów i tuż po zdobyciu bramki zjechał do szatni. Koniec gry? Nie ma mowy. NHL to kraina twardzieli, a Pavelski dał temu kolejny dowód. Na lód wrócił kilka minut po rozpoczęciu drugiej tercji. Już ze specjalnym ochraniaczem na szczękę.
- Byliśmy przekonani, że wróci. To lider, zrobi dla drużyny wszystko - stwierdził napastnik Rekinów Timo Meier.
Pavelski, 35-letni Amerykanin polskiego pochodzenia, grał w środę w sumie 16 minut i 52 sekundy. Warto było się poświęcić, bo ekipa z San Jose wygrała 5:2 i objęła prowadzenie 1-0 w serii z Vegas Golden Knights.
Ból bólem, ale zwycięstwo sprawiło, że Pavelskiemu dopisywał humor. - Wszystko jest w porządku, dość tych stomatologicznych pytań - żartował.