Koniec wyprawy na K2. Wielicki: góra się nie przewraca, będzie czekać
05/03/2018, 11:26 GMT+1
Wyprawa na K2 się kończy, góra w tym roku nie zostanie zdobyta. To nie była łatwa decyzja. - Była trudna i analizowana od dwóch, trzech dni - przyznał w rozmowie z reporterem "Faktów" kierownik Krzysztof Wielicki.
O wszystkim przesądziło poniedziałkowe wyjście Adama Bieleckiego i Janusza Gołąba.
- Rekonesans Adama i Janusza był właściwie dopełnieniem wcześniejszych analiz na temat szansy wyprawy i bezpieczeństwa. Po ośmiu dniach, gdy codziennie dopadywało śniegu, sytuacja w górze nie jest dobra. Namiot na lodowcu, w bazie wysuniętej, jest w połowie zniszczony, więc można sobie wyobrazić, co się stało w obozie pierwszym, drugim i trzecim. Prawdopodobnie są zniszczone - oznajmił Wielicki.
Opady śniegu spowodowały, że wzrosło zagrożenie lawinowe, zasypane zostały liny poręczowe, wcześniej skrupulatnie zakładane, które miały ułatwić wejście na szczyt.
Opady śniegu spowodowały, że wzrosło zagrożenie lawinowe, zasypane zostały liny poręczowe, wcześniej skrupulatnie zakładane, które miały ułatwić wejście na szczyt.
"Nasza robota zniszczona"
Ponadto z himalaistów aklimatyzację potrzebną do ataku szczytowego miał tylko Bielecki, a czasu pozostało niewiele. Zima kończy się 20 marca, a polska wyprawa wyruszyła w Karakorum z misją zdobycia tego ośmiotysięcznika właśnie zimową porą.
- Zespoły musiałyby wejść na siedem dwieście, tam przespać się z dwie noce i wrócić do bazy, żeby wypocząć, a jedenastego marca jest tylko krótkie okno pogodowe. Nie ma szans, zwłaszcza wiedząc, że nasza robota jest po części zniszczona - uzasadnił swoją decyzję kierownik wyprawy.
- Zespoły musiałyby wejść na siedem dwieście, tam przespać się z dwie noce i wrócić do bazy, żeby wypocząć, a jedenastego marca jest tylko krótkie okno pogodowe. Nie ma szans, zwłaszcza wiedząc, że nasza robota jest po części zniszczona - uzasadnił swoją decyzję kierownik wyprawy.
Dodał, że nie było głosowania. - Decyzję podjąłem osobiście. Oczywiście rozmawiałem z kolegami, bo nie można takiej decyzji podejmować bez porozumienia z zespołem, ale zespół zgodził się ze mną. On patrzył pod kątem szans, ja - pod kątem bezpieczeństwa. Te dwie negatywne opinie zaważyły o ostatecznej decyzji - wyjaśnił Wielicki.
Liczy, że ta wyprawa, chcąc nie chcąc nieskuteczna, pozwoli wyciągnąć wnioski uczestnikom kolejnych. - Góra się nie przewraca, będzie czekać - stwierdził na koniec.
Autor: twis / Źródło: sport.tvn24.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama