Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Justyna Kowalczyk i pomysł na walkę z dopingiem. Arne Ljungqvist krytykuje

Emil Riisberg

05/03/2019, 12:17 GMT+1

Znana z bezkompromisowych wypowiedzi na temat dopingu Justyna Kowalczyk ponownie włożyła kij w mrowisko. Do jej kontrowersyjnego pomysłu zakazania stosowania leków, które poprawiają wydolność organizmu, odniósł się Arne Ljungqvist. To były skoczek wzwyż, w Szwecji legenda i twarz walki z dopingiem w tym kraju.

Foto: Eurosport

Kowalczyk przez całą karierę toczyła medialne boje z norweskimi biegaczkami - przede wszystkim Marit Bjoergen - którym przez lata zarzucała wspomaganie się lekami na astmę. Proceder legalny z punktu widzenia prawnego, ale co do którego Kowalczyk miała duże wątpliwości moralne.

Pole do nadużyć

Polska biegaczka sugerowała, że norwescy (i nie tylko) biegacze specjalnie "zachorowują" na astmę, żeby móc legalnie stosować leki wspomagające wydolność organizmu. - W erze astmatyków srebro jest złotem. Choroba przenosi się drogą medalową - komentowała zgryźliwie kolejne sukcesy astmatyków w biegach narciarskich.
Kariera Kowalczyk leniwie zmierza ku końcowi, biegaczka z Kasiny Wielkiej realizuje się już głównie w roli trenerki kadry kobiet, ale w żadnym stopniu nie stonowała ona swoich wypowiedzi na temat szeroko pojętej walki z dopingiem.
Nową burzę dwukrotna mistrzyni olimpijska wywołała udzielając wywiadu szwedzkiemu dziennikowi "Expressen". Wskazała w nim na patologię, jaką według niej jest system TUE (Therapeutic Use Exemption). To system zezwalający na korzystanie z zabronionych środków, pod warunkiem że ich zastosowanie ma uzasadnienie medyczne.
Zdaniem Kowalczyk otwiera to pole do różnego rodzaju nadużyć. W skrócie: sportowcy mogą uciekać w chorobę. 36-letnia Polka jest zdania, że system prowadzi do niepotrzebnych spekulacji, które szkodzą wiarygodności dyscypliny. - Jeśli musisz brać silne leki na chorobę, aby w ogóle móc uprawiać sport, to twoje ciało jest do tego nieodpowiednie. Dlatego myślę, że w takiej sytuacji powinno się poszukać w swoim życiu czegoś innego - sprowokowała dyskusję Kowalczyk w wywiadzie dla "Expressen".

Wyważone drzwi

- Jestem za absolutnym zniesieniem sytemu TUE. Ten system zostawia uchylone drzwi, które sportowcy i trenerzy wyważają - zaproponowała polska mistrzyni, a jej słowa wywołały małe trzęsienie ziemi w krajach skandynawskich, mających bzika na punkcie biegów narciarskich.
- Nie można generalizować - zastrzegł lekarz szwedzkiej kadry Magnus Oscarsson. - Jestem sceptyczny wobec tego pomysłu. Nie widzę, dlaczego z takiego powodu mielibyśmy komuś zakazywać wyczynowego uprawiania sportu. Każdy przypadek jest inny. Oczywiście jeśli wszystko odbywa się w ramach przepisów - podkreślił doktor cytowany przez "Expressen".
Oscarsson jeszcze oszczędził Kowalczyk, ale już Ljungqvist nie zostawił na Polce suchej nitki. 87-latek to w Szwecji postać legendarna. Były skoczek wzwyż, po zakończeniu kariery szanowany działacz, przede wszystkim na rzecz antydopingu. System walki z nielegalnym wspomaganiem w sporcie budował przez 40 lat. Na Wikipedii dorobił się nawet pseudonimu "łowca dopingu". Przynajmniej w teorii powinien więc mówić z Kowalczyk jednym językiem. Nic z tych rzeczy.
- Myślę, że Kowalczyk powinna siedzieć cicho, ponieważ ona nie rozumie, jak działa ten system - uderzył jednak Ljungqvist w Polkę w rozmowie z "Expressen".

Na własnej skórze

Słowa Kowalczyk dotknęły go osobiście, dlatego na łamach dziennika zdobył się na prywatne wyznanie. Ljungqvist wyjawił, że urodził się z nie w pełni wykształconym jądrem, które trzeba było wyciąć ze względu na zagrożenie nowotworem. Później rak zaatakował drugie jądro, które również trzeba było operacyjnie usunąć. Ljungqvist został więc bez jąder, które w organizmie odpowiadają między innymi za produkcję najważniejszego męskiego hormonu - testosteronu. Rozwiązaniem w takiej sytuacji jest dożywotnia kuracja, tyle że testosteron znajduje się na liście środków dopingujących. Bez systemu wyłączeń TUE sportowiec w sytuacji takiej jak Ljungqvist na pierwszej kontroli zostałby zdyskwalifikowany. Można więc powiedzieć, że Szwed opracowywał system na podstawie własnych doświadczeń.
Ljungqvist wypunktował Kowalczyk, że są trzy sytuacje, kiedy uruchamia się system TUE: kiedy wszystkie inne metody leczenia zostały wyczerpane, kiedy jest zagrożenie dla normalnego funkcjonowania i kiedy brak kuracji mógłby zagrozić zdrowiu i życiu osób trzecich.
Szwed przypomniał, że o tym wszystkim wiadomo od dawna, dlatego tym trudniej mu pojąć kontrowersyjną propozycję Kowalczyk. - Zaskakujące jest, że z takim pomysłem wychodzi tak doświadczona osoba, która jest w tym sporcie od tylu lat. Z pewnością nie jest dobrze poinformowana, co jest trochę przykre - żałuje szwedzki "łowca dopingu", który w całości odrzuca projekt Kowalczyk.
Autor: łup/twis / Źródło: Eurosport.pl, Expressen.se
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama