Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Gwiazdy nie chcą uczestniczyć w Tour de Ski w biegach narciarskich

Emil Riisberg

28/12/2018, 21:02 GMT+1

Rozpoczynająca się w sobotę 13. edycja cyklu Tour de Ski w biegach narciarskich nazywana jest w Skandynawii "Tour de Parodie" i "amputowanym wyścigiem" z powodu braku największych gwiazd. Zrezygnowały one ze startu ze względu na bliski termin mistrzostw świata.

Foto: Eurosport

Siedmioetapowy TdS odbędzie się w dniach 29 grudnia - 6 stycznia, a mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym w Seefeld potrwają od 20 lutego do 3 marca.

Zdaniem wielu biegaczy i biegaczek terminy te są zbyt blisko siebie i w TdS zabraknie m.in. dwóch największych faworytek - Norweżki Therese Johaug i Szwedki Charlotte Kalli. Z kolei koleżanka tej drugiej Stina Nilsson zapowiedziała, że wycofa się po czterech etapach.

"Nieprawdopodobne wyniki"

"TdS stracił swój prestiż, z pewnością spadnie oglądalność, która osiągała nieprawdopodobne wyniki podczas startów Justyny Kowalczyk, a kolejnym następstwem będzie stopniowe odchodzenie sponsorów. Polka stworzyła z biegów narciarskich gigantyczną dyscyplinę w jednym z największych krajów Europy, gdzie miliony oglądały jej rywalizację" - ocenił kanał norweskiej telewizji NRK.



Dwukrotny zwycięzca TdS Norweg Martin Johnsrud Sundby przyznał, że MŚ są jego głównym celem w tym sezonie, lecz pomimo że TdS mu nie za bardzo odpowiada czasowo, to jednak zdecydował się wystartować dla dobra dyscypliny.

- Kiedy największe gwiazdy decydują się na nieobecność, to miejsca na podium nie smakują tak samo, spada zainteresowanie, a tym samym udział sponsorów i w ten sposób sami podcinamy sobie gałąź, na której siedzimy. Zawodowcy nie mogą rezygnować z części swojej pracy tylko dlatego, że im nie odpowiada. Praca odbywa się przez cały sezon - powiedział.

Bjoergen, a "szkodliwy trend"

Norweski dziennik "Aftenposten" stwierdził, że już wcześniej TdS, po rezygnacji z nich Kowalczyk, która wygrała cztery razy z rzędu i dwuletniej nieobecności zdyskwalifikowanej za doping Johaug, zaczął tracić swoje znaczenie.

"Bez względu na dyscyplinę to oglądalność i sponsorzy decydują zawsze o randze zawodów, a uczestnicy w czasach dzisiejszego sportu są po prosu artystami rozrywkowymi, którzy tworzą show i otrzymują za to niemałe wynagrodzenia. Nieobecność najlepszych jak zawsze i wszędzie obniża rangę zawodów i tym samym ich wartość rynkową" - skomentowała gazeta.

"Ośmiokrotna mistrzyni olimpijska i 18-krotna złota medalistka MŚ Marit Bjoergen przyciągała publiczność, lecz w większości TdS nie startowała, ponieważ rezygnowała z TdS zwykle przed MŚ i igrzyskami. To ona wprowadziła ten szkodliwy dla TdS trend" - stwierdzili eksperci NRK.

Podkreślili, że te zawody, pomimo jej zwycięstwa w dziewiątej edycji w 2015 roku, nigdy nie zostaną jej wyścigiem, królową na zawsze zostanie Justyna Kowalczyk, która bez względu na ważne imprezy kilka tygodni później zawsze stawała na starcie.

"Cios w plecy"

Szwedzkie media nie mogą z kolei zrozumieć, że ich biegaczki, świetnie spisujące się w tym sezonie, masowo zrezygnowały z TdS. Nazwały ich decyzje żenującymi, kunktatorskimi i tchórzliwymi.

"W pierwszej trzydziestce Pucharu Świata jest dziesięć naszych biegaczek, lecz wystartują tylko dwie z nich" - zauważył dziennik "Aftonbladet".

Ekspert od biegów narciarskich "Expressen" Tomas Petttersson ocenił: "rezygnacja naszej trzykrotnej mistrzyni olimpijskiej Charlotte Kalli może być traktowana jako egoizm, zawód dla publiczności i cios w plecy dla sportu. Cóż, tak myślimy my - eksperci, ale będąc w jej butach prawdopodobnie zrobilibyśmy tak samo".
Autor: dasz / Źródło: PAP
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama