Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Polska sensacja, forma wystrzeliła przed igrzyskami. "Nastawienie jest bojowe"

Emil Riisberg

15/01/2022, 10:35 GMT+1

Aleksandra Król ma za sobą wielki dzień. Snowboardzistka z Zakopanego wygrała zawody Pucharu Świata w slalomie gigancie równoległym w Simonhoehe, czym sprawiła największą polską sensację tej zimy. - Jest cudownie, naprawdę. Bardzo się cieszę. Zwycięstwo przyszło w takim momencie, że aż trudno mi to opisać - przyznała w rozmowie z eurosport.pl.

Foto: Eurosport

Król ma 31 lat i gigantyczne doświadczenie w Pucharze Świata. Debiutowała w nim pod koniec 2008 roku, a do piątku na podium zdołała wjechać dwukrotnie. Za każdym razem była to jednak rywalizacja w slalomie równoległym i za każdym razem kończyła jako druga. Również dlatego triumf w Simonhoehe był tak niespodziewany i dał Polce tak wiele radości.

Nie wiedziała, że rywalka nie dojedzie do mety

- Jest cudownie, naprawdę. Bardzo się cieszę. Zwycięstwo przyszło w takim momencie, że aż trudno mi to opisać. Na starcie finału pomyślałam, że nie pozwolę sobie znów być druga. Pomyślałam, że muszę to wygrać. Czułam się mocna w tych finałach, jeździłam równo i z każdą zawodniczką prowadziłam, dlatego wiedziałam, że stać mnie na to - wróciła myślami do zwycięskiej dla siebie rywalizacji.
I rzeczywiście, w piątek jeździła jak natchniona od początku do samego końca. Do finałów weszła z dziewiątym czasem, a później rywalkom pokazywała wyłącznie plecy. Jej sukcesu w żadnym stopniu nie umniejsza fakt, że dwie ostatnie rywalki - Niemka Melanie Hochreiter i mistrzyni olimpijska z Soczi, Austriaczka Julia Dujmovits - nie ukończyły rywalizacji. Król była poza konkurencją, po prostu.
- My się w trakcie walki troszeczkę obserwujemy, ale szczerze przyznam, że tym razem nie wiedziałam, że ona nie dojedzie. Przed samą metą, na przedostatniej tyczce, popatrzyłam lekko w bok i zauważyłam, że jej nie ma. Ale pierwsza myśl była taka, że jest po prostu daleko z tyłu. W trakcie wyścigu dochodzą emocje. Byłam przed nią, chciała pojechać trochę agresywniej, zaryzykować i niestety upadła - wspomniała.
Po przecięciu linii mety wykrzyczała tylko głośne "jest", kończąc długoletnie wyczekiwanie na ten triumf.
Snowboardzistka przyznała, że wygrana w Simonhoehe nie jest efektem nagłej eksplozji formy, bo - jak stwierdziła - w dobrej dyspozycji jest od dłuższego czasu. Wcześniej w jej przejazdach eliminacyjnych wkradały się małe błędy, co miało związek z emocjami startowymi.
- Nie mogłam tego wszystkiego poskładać do kupy - analizowała.
Nie bez znaczenia pozostawała też kontuzja sprzed sezonu, kiedy naderwała mięsień brzuchaty łydki, niemal nie trenowała na desce i przed startem PŚ była wyłącznie na jednym zgrupowaniu.

Na podium wnieśli ją trenerzy

Szczególnym dla niej momentem, takim, który zapamięta na długo, były ostatnie sekundy przed dekoracją, przed pierwszym wejściem na najwyższy stopień podium.
- Na podium wnosili mnie trenerzy. Wyszło to bardzo spontaniczne, bardzo im za to dziękuję, bo jest to moje pierwsze zwycięstwo i takie zwycięstwa trzeba celebrować. To było cudowne uczucie, jak mnie nieśli na tych plecach - zaznaczyła.

Lubi stok, na którym rozdane zostaną medale olimpijskie

Życiowy sukces Król przyszedł w idealnym momencie, na niespełna miesiąc przed startem igrzysk olimpijskich w Pekinie. Polka nie składa wielkich deklaracji, ale do Chin pojedzie z dużymi nadziejami na dobry występ.
- Obecnie nastawienie jest bojowe. Dzisiejszy wynik pokazał, że stać mnie na bardzo dobry rezultat. Nie jadę tam po prostu się przejechać, jadę walczyć i pokazać się z najlepszej strony tak jak dzisiaj. W Pjongczangu byłam jedenasta, nie interesuje mnie takie miejsce. Marzeniem każdego sportowca jest medal i takie też jest moje marzenie - podkreśliła.
31-latka ma podstawy do optymizmu i nie jest to jedynie piątkowa wygrana. Stok, na którym rozegra się walka o olimpijskie laury, dobrze zna. I co ważne, jest z nim zaprzyjaźniona, bo wywalczyła już na nim czwarte miejsce w PŚ.
- Ten stok bardzo mi się podoba, podoba mi się tamtejszy śnieg i lokalizacja, więc to wszystko na duży plus - przyznała.
Autor: pqv/TG / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama