Eurosport
Thepchaiya Un-Nooh zażartował ze swoich nieudanych ataków na maksymalnego brejka przy okazji pokazowego turnieju w Hongkongu
📝
14/06/2025, 10:13 GMT+2
Thepchaiya Un-Nooh jest jedną z najbarwniejszych postaci w świecie snookera i przypomniał o tym ponownie przed nadchodzącym sezonem podczas turnieju pokazowego w Hongkongu. Gracz z Tajlandii wykazał się dużym poczuciem humoru, żartując ze swoich niedomkniętych ataków na maksymalne brejki, które kończył pudłami na ostatniej bili. Jest absolutnym rekordzistą pod tym względem.
Zhao Xintong wygrał mistrzostwa świata w snookerze 2025!
Źródło wideo: Eurosport
Un-Nooh zasłynął przy zielonym suknie przede wszystkim z niezwykle szybkiej gry, ale dorobił się przy tym również łatki wielkiego pechowca. 40-latek pochodzący z Bangkoku jest jedynym zawodowym snookerzystą na świecie, który w turniejach może "pochwalić się" trzema atakami na maksa zakończonymi spudłowaniem ostatniej bili na stole. Większość graczy wolałaby od razu zapomnieć o takich niepowodzeniach, lecz on potrafił przyjąć to z uśmiechem i dużym dystansem do siebie.
Un-Nooh pokochał 140
Przypomnijmy, że Taj ustanowił swój obecny rekord w tym zakresie podczas kwalifikacji International Championship jesienią ubiegłego roku w meczu z Chińczykiem Lei Peifanem. Przy 140 punktach na koncie był o krok od magicznego podejścia na 147 oczek, ale przeliczył się z pozycjonowaniem do czarnej. Zdecydował się na ostre cięcie, ale bila tylko zawisła nad kieszenią.
Un-Noohowi przypomniały się wówczas koszmary z przeszłości, gdyż podobny dramat przeżywał już dwukrotnie. Po raz pierwszy przytrafiło mu się to podczas UK Championship w 2015 roku w pojedynku z Neilem Robertsonem, kiedy stracił szansę na nagrodę w wysokości 44 tysięcy funtów. W tym samym sezonie, kilka miesięcy później, sytuacja powtórzyła się w trakcie kwalifikacji do mistrzostw świata, kiedy mierzył się z Anthonym McGillem.
Były triumfator turnieju Shoot Out obecnie ma na koncie cztery maksymalne brejki w karierze, a trzy kolejne zrównałyby go z Ding Junhuiem na siódmym miejscu w historii snookera. Taj obrócił to jednak w żartobliwy znak rozpoznawczy, zamiast rozpaczać nad swoim nieszczęściem.
Podczas pokazowego turnieju w Hongkongu, w którym udział wzięli również Judd Trump, Jack Lisowski i Zhang Anda, zawodnicy zostali poproszeni o napisanie pamiątkowych haseł na koszulkach. Podczas gdy inni umieszczali na nich swoje przydomki, Un-Nooh zaskoczył podpisem "I love 140", nawiązując do pechowych ataków na maksa.
40-latek udowodnił, że potrafi się z tego śmiać, ale z pewnością będzie liczył na więcej szczęścia w nadchodzącym sezonie. Rozpocznie go 23 czerwca od spotkania z Fergalem Quinnem w kwalifikacjach do turnieju Wuhan Open.
(jac)
Powiązane tematy
Reklama
Reklama