Eurosport
Wielki dzień Kyrena Wilsona. Sensacyjny Anglik mistrzem świata
📝
06/05/2024, 23:08 GMT+2
Był zdecydowanym faworytem i wytrzymał presję. Kyren Wilson w finale mistrzostw świata w snookerze pokonał po dwudniowym meczu Jaka Jonesa z Walii 18:14. Anglik niemal od początku do końca kontrolował wydarzenia przy stole. Dla 32-latka to największy sukces w karierze.
Fluke czy niesamowite wbicie? Wilson wygrał dogrywkę w 28. frejmie finału mistrzostw świata
Źródło wideo: Eurosport
Gdyby przed rozpoczęciem mistrzostw świata ktoś powiedział, że w jego finale zmierzą się 12. w rankingu przed ich startem Kyren Wilson i 44. wtedy Jak Jones, to można by uznać takiego typera za co najmniej niepoważnego.
Wilson wprawdzie grał nawet w finale czempionatu w 2020 roku, gdzie wyraźnie przegrał z legendarnym Ronniem O'Sullivanem., ale potem miał wiele problemów z potwierdzeniem wysokich aspiracji.
Udział nieco młodszego Jonesa w decydującym spotkaniu w Sheffield to było jeszcze większe zaskoczenie. 30-latek nigdy wcześniej w karierze nie grał w finale żadnego turnieju rankingowego. W tej imprezie wyeliminował jednak m.in. dwóch byłych mistrzów globu - Judda Trumpa i Stuarta Binghama.
Kontrola od początku do końca
Zdecydowanym faworytem był Wilson. W pojedynku rozgrywanym na dystansie do 18 wygranych frejmów od początku grał kapitalnie. Wygrywał 7:0, a po pierwszej sesji 7:1. Nikomu nie trzeba mówić, że na tym poziomie taki rezultat to rzecz niespotykana. Po niedzielnej części prowadził 11:6.
W poniedziałek o godzinie 14 polskiego czasu rywalizację wznowiono. Jones miał sporo szans, ale w kluczowych momentach się mylił. Przed ostatnią sesją Anglik zatem komfortowo wygrywał 15:10. Potrzebował zatem tylko trzech partii, aby zdobyć mistrzostwo świata.
/origin-imgresizer.eurosport.com/2024/05/06/3963062-80455953-2560-1440.jpg)
90-punktowy brejk Jonesa w 22. frejmie finału mistrzostw świata
Źródło wideo: Eurosport
Ostatnią sesję Wilson rozpoczął idealnie. Pewnie wygrał otwierającego frejma i potrzebował zaledwie dwóch partii, aby wywalczyć mistrzostwo (16:10). W kolejnej odsłonie lepszy był Jones, ale emocje były niesamowite.
Walijczyk po faulu Anglika sam spudłował banalną czerwoną do prawej dolnej kieszeni. Wydawało się, że rywal przejmie inicjatywę, jednak i on się pomylił. Decydowała dogrywka.
/origin-imgresizer.eurosport.com/2024/05/06/3963216-80459033-2560-1440.jpg)
Faul Wilsona w 28. frejmie finału mistrzostw świata
Źródło wideo: Eurosport
W niej Jones zmarnował idealną okazję na wygranie partii - spudłował łatwą czarną do lewej górnej kieszeni. Chwilę potem Wilson po trzech bandach, pewnie nieintencjonalnie, trafił i objął prowadzenie 17:11.
- To był niesamowity finisz, który ustawia go przed wielką szansą na tytuł - podsumował w Eurosporcie 1 Rafał Jewtuch.
/origin-imgresizer.eurosport.com/2024/05/06/3963235-80459413-2560-1440.jpg)
Fluke czy niesamowite wbicie? Wilson wygrał dogrywkę w 28. frejmie finału mistrzostw świata
Źródło wideo: Eurosport
Trochę emocji i radości dla kibiców
Wilson stanął zatem przed okazją na zakończenie spotkania przed regulaminową przerwą po 29 frejmach. To mu się nie udało (17:12). Po pauzie Anglik wyraźnie się spiął. Przeciwnik to wykorzystał. W 30. odsłonie atakował maksymalnego brejka, ale zatrzymał się na 96 punktach.
/origin-imgresizer.eurosport.com/2024/05/06/3963265-80460013-2560-1440.jpg)
Jones atakował maksa, skończył z 96-punktowym brejkiem w 30. frejmie finału mistrzostw świata
Źródło wideo: Eurosport
Jones odżył. Po następnym frejmie było tylko 14:17, a na dodatek walijski snookrzysta pokazał kilka efektownych zagrań, które poderwały widownię do żywszych reakcji.
Wilson wytrzymał presję. 32. frejm pojedynku okazał się ostatnim. Po wbiciu niebieskiej, a potem czerwonej Anglik mógł cieszyć się z sukcesu. Wcześniej emocji nie okazywał prawie żadnych.
Finałowy mecz był ostatnim w karierze sędziowskiej Paula Colliera. Walijczyk odchodzi z zawodowego snookera w wieku 53 lat.
(Srogi/po)
Powiązane tematy
Reklama
Reklama