Judd Trump nie pozostawił rywalowi złudzeń. Berlin zdobyty po raz trzeci

Mimo kapitalnej gry w całym tygodniu Si zdawał sobie sprawę, że w finałowym spotkaniu czeka na niego rywal z najwyższej półki.

Mistrz świata z 2019 roku przed zawodami w Berlinie wygrał już trzy imprezy w bieżącym sezonie: English Open, Wuhan Open i Northern Ireland Open, a do tego zaliczył jeszcze kilka innych finałów. Z kolei w samym German Masters już po raz czwarty w karierze dotarł do meczu decydującego o trofeum, walcząc o trzecie do swojej bogatej kolekcji.

Wobec takich osiągnięć Anglika debiutujący w potyczce o taką stawkę 21-latek z Chin mógł poczuć się nieco przytłoczony. Po wygranym półfinale zapowiadał jednak, że niezależnie od przeciwnika, zamierza skupić się tylko na swojej grze.

- Nie ma znaczenia, z kim rywalizuję, to nie ma wpływu na moje decyzje przy stole - podkreślał.

Już początek niedzielnego finału potwierdził, że nie rzucał słów na wiatr. Zaciętą pierwszą partię co prawda zapisał na swoim koncie Trump, ale Si szybko odpowiedział brejkiem 73, doprowadzając do remisu. Podobnie ułożyły się też kolejne dwa frejmy przed przerwą w pierwszej sesji, na którą zawodnicy zeszli przy wyniku 2:2.

Po wznowieniu gry były mistrz świata złapał jednak nieco lepszy rytm, odskakując rywalowi z Chin na większy dystans. Łupem Trumpa padły aż trzy partie z rzędu, a w każdej z nich zaliczał notowane podejścia na 51, 82 i 52 punkty. Mniej doświadczony zawodnik zdołał jednak nieco zmniejszyć stratę przed zakończeniem sesji i ostatecznie do drugiej i decydującej części finału przystąpił tylko z dwoma partiami straty.

Wieczorna sesja należała jednak do doświadczonego Anglika. Trump rozpoczął wprawdzie od straty frejma i zmniejszenia prowadzenia już tylko do jednej partii, ale w kolejnych ponownie zaczął grać swój najlepszy snooker. Wygrał trzy frejmy z rzędu, w tym dwa z ponad stupunktowymi brejkami.

Si zdołał jeszcze ugrać jedną partię, ale ostatnie słowo należało do Trumpa, który wzniósł trofeum w Berlinie już po raz trzeci w karierze.