Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Snooker. Problemy i niepewna przyszłość Marka Allena

Emil Riisberg

20/10/2021, 12:40 GMT+2

Mark Allen po pasjonującej walce wygrał w niedzielę z Johnem Higginsem w finale Northern Ireland Open. Nie wiadomo jednak, czy zobaczy chociażby pensa z 70 tys. funtów przewidzianych dla zwycięzcy turnieju. On sam nie ma nawet pewności, czy w ogóle będzie mógł grać dalej w snookera.

Mark Allen

Foto: Eurosport

- Chcę nadal grać w snookera. To jest to, co kocham, to jedyne, w czym jestem dobry - zapewnia urodzony w Belfaście 35-latek, który w niedzielę świętował wygraną w rozgrywanym w swojej ojczyźnie turnieju. W emocjonującym finale pokonał Higginsa 9:8.
Ale jego przyszłość w tym sporcie wcale nie jest pewna. Od kilkunastu miesięcy toczy się jego sprawa rozwodowa, a podejmowane w sferze prywatnej błędne decyzje doprowadziły go do bankructwa. W maju ogłosił upadłość. Z powodu finansowych zawirowań Allen obawia się, że może nie zobaczyć ani pensa z tej nagrody.
Zresztą sprawa jest bardziej skomplikowana.
- W tej chwili nawet nie mam pewności, że dostanę cokolwiek z tej nagrody. Nie jestem pewien, czy będę w stanie zagrać w taki sposób w następnym turnieju. Nie jestem pewien, czy na dłuższą metę w ogóle będę mógł grać. To się wyjaśni w ciągu kilku najbliższych miesięcy - mówi Allen.

Rozstania i powroty

Nie jest to jego pierwsza zapowiedź wycofania się z profesjonalnego snookera. Podobną sugestią podzielił się pół roku temu, po porażce z Markiem Selbym w 2. rundzie mistrzostw świata. Postanowił wówczas oderwać się od sportu i wykorzystać ten czas na uporządkowanie życia. W kolejnym sezonie jednak wrócił i już w sierpniu zameldował się w finale Championship League. A dwa miesiące później świętował triumf w rodzimym Northern Ireland Open.
- Wygranie kolejnego turnieju przy tym wszystkim, co dzieje się w tle, pokazuje mi, w którym jestem miejscu. Myślę, że to wszystko, co dzieje się w moim życiu poza stołem i w co nie chcę się zagłębiać, czyni mnie silniejszym - mówi Irlandczyk.
- Wiele rzeczy, które wydarzyły się w ostatnim tygodniu, w minionych latach sprawiłyby, że zostałbym pokonany. Ale teraz jestem w dobrym miejscu - dodaje.
Swoją siłę psychiczną udowodnił w finale z Higginsem, którego od triumfu dzielił tylko jeden frejm. Allen przegrywał już 6:8, ale zdołał doprowadzić do remisu, a w decydującej partii przechylił szalę na swoją korzyść.

Dumny Irlandczyk z Północy

Zwycięstwo, jak sam zapewnia, zawdzięcza wspierającej go publiczności.
- To była najlepsza atmosfera, przy której kiedykolwiek grałem - deklaruje. - Jestem dumnym Irlandczykiem z Północy i dostałem tutaj wiele wsparcia.
Wspomnienie o wsparciu kibiców sprawia, że Allen przestaje mówić o wycofaniu się ze sportu, a zaczyna wybiegać myślami w przyszłość, jakby w jego życiu jeszcze wszystko mogło się zdarzyć.
- Pochodzę z Irlandii Północnej, jak Alex Higgins i Dennis Taylor. Obaj w przeszłości zdobyli tytuły mistrzów świata. Jestem częścią tej historii i nie ma powodu, dla którego nie mógłbym zdobyć tytułu mistrza świata - snuje śmiałe plany.
Autor: macz/łup / Źródło: eurosport.pl, bbc.com
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama