Snooker. Drużynowy Puchar Świata. Polska - Chiny

Polaków reprezentuje para Kacper Filipiak i Adam Stefanów. Jak do tej pory Biało-Czerwoni stoczyli w turnieju trzy wyrównane mecze. Na inaugurację przegrali po walce Austrią 2:3, dzień później pokonali Niemców 3:2, a w środę znów po pięciu frejmach polegli z Tajlandią.

- Ten ostatni mecz był naprawdę niezły w naszym wykonaniu. Po zaciętym boju przegraliśmy bowiem z dużo lepszym zespołem – powiedział komentator Eurosportu Rafał Jewtuch.

W czwartek arcyważne starcie z faworytami, Chinami A. Gospodarze wystawili w turnieju dwie drużyny. Obie radzą sobie znakomicie. Pierwsza ekipa wygrała wszystkie spotkania po 4:1. Z Polakami też będzie zdecydowanym faworytem. W końcu w ich składzie występują dobrze znani kibicom snookera: Ding Junhui i Yan Bingtao.

- Musimy skupiać się na każdym wygranym frejmie, bo one będą istotne na koniec. Wciąż mamy szanse na ćwierćfinał. Nawet w przypadku minimalnej porażki. Musimy jednak powalczyć z Chińczykami – twierdzi inny komentator Eurosportu Przemek Kruk.

W grupach gra się systemem każdy z każdym i rozgrywa pięć frejmów – cztery w singlu i jeden deblowy. Do tabeli liczą się wyniki każdego frejma, a z grup do ćwierćfinałów awansują po dwie najlepsze drużyny.

Snookerzyści walczą o nie tylko o zwycięstwo, ale również o dużą kasę. Zwycięska para otrzyma do podziału 200 tysięcy funtów, finaliści połowę tego. Warto również starać się o jak najlepsze miejsce w grupie. Nawet jeśli nie uda się awansować do ćwierćfinału, trzeci zespół w każdej grupie zarobi 22,5 tysiąca funtów, czwarty 15 tysięcy, piąty 10, a ostatni 7,5 tysiąca.

Autor: Kaszaj / Źródło: Eurosport