Presja przerosła Polaka. Myślał o podium, wypadł poza dziesiątkę

29-latek ze skoku na skok potwierdzał, że w środku sezonu osiągnął naprawdę solidną, powtarzalną dyspozycję. Punktował we wszystkich czterech konkursach indywidualnych rozgrywanych w nowym roku, w Bischofshofen osiągnął nawet najlepsze w bieżącym cyklu 16. miejsce.

To jednak wciąż nic przy tym, co przygotował na niedzielę.

Na Wielkiej Krokwi, gdzie doskonale prezentował się choćby w sobotę w drużynie, oddał skok, o którym marzy nie tylko każdy z naszych reprezentantów, ale i wszyscy w pucharowej stawce.

Druga najdalsza odległość w serii otwierającej - 141,5 metra - dobre noty (5 razy 18,5) i doskonały wynik punktowy (164,9) . Na półmetku przegrywał tylko z trzema zawodnikami ze ścisłej czołówki Pucharu Świata: Stefanem Kraftem, Janem Hoerlem i Anze Laniskiem.

Zajmował wówczas czwarte miejsce i miał realną szansę na najlepszy konkurs w karierze. Jego życiowy wynik to jak dotąd zawody w Niżnym Tagile pod koniec 2020 roku, gdzie był szósty.

Druga seria przyniosła jednak rozczarowanie. Reprezentant kraju wylądował 13 metrów bliżej i wyraźnie zgasł już po zakończeniu skoku. Nic dziwnego, spadł daleko poza okolice podium, na 11. pozycję. Był to jego najlepszy wynik w sezonie, okazał się też najlepszym z Polaków, ale apetyty w niedzielę mogły w jego przypadku sięgać rezultatu znacznie bardziej spektakularnego. Szkoda.