Aleksander Zniszczoł w rozmowie z Eurosportem po zajęciu ostatniego miejsca w niedzielnym konkursie w Lillehammer wyjawił, że miał dziurawy kombinezon

Drugi konkurs indywidualny Pucharu Świata w Lillehammer nie zakończył się pomyślnie dla Polaków. Z sześciu naszych reprezentantów tylko trzech zapunktowało w zawodach, a największy niedosyt mógł czuć Aleksander Zniszczoł, który zajął ostatnie, 50. miejsce. Jak później wyjaśnił przed kamerą Eurosportu, doprowadziły do tego problemy z kombinezonem. Dostrzegł w nim dziurę, szykując się do skoku.

Aleksander Zniszczoł po 1. serii niedzielnego konkursu PŚ w Lillehammer

Źródło wideo: Eurosport

Zniszczoł ma za sobą zdecydowanie najgorsze dni z całej dziewiątki Biało-Czerwonych, która wzięła udział w inauguracyjnym weekendzie Pucharu Świata w Lillehammer. W piątek nie wywalczył miejsca w drużynie na konkurs mikstów, w sobotę przepadł w kwalifikacjach, a w niedzielnych zawodach zamknął stawkę.
Początkowo zapowiadało się, że w drugim konkursie indywidualnym zdoła się zrehabilitować z uwagi na lepsze warunki wietrzne. Bez problemów przeszedł kwalifikacje, w których osiągnął 123 metry. Niestety w głównej rywalizacji oddał najkrótszy skok ze wszystkich uczestników (114,5 m), notując spore straty nawet do reprezentantów Kazachstanu.

Zniszczoł nie mógł skupić się na skoku

Po koszmarnej próbie Zniszczoł wyjaśnił przyczynę niepowodzenia Kacprowi Merkowi z Eurosportu. Okazało się, że lepszy występ uniemożliwił mu wadliwy kombinezon, w którym była dziura. 31-latek dostrzegł ją krótko przed swoim skokiem konkursowym, co zupełnie wybiło go z rytmu.
- W sobotę był zły skok w złych warunkach. W niedzielę w kwalifikacjach był już lepszy z dużą dozą kontroli. W pierwszej serii sytuacja u góry totalnie mnie zdekoncentrowała. Kiedy wstałem, zobaczyłem, że mam dziurę w kolanie, a jest taka zasada, że nie mogę skoczyć w dziurawym kombinezonie. Na kontroli od razu dostałbym żółtą kartkę. Nie wiedziałem, co mam tam zrobić, już miałem jechać na dół - relacjonował zdenerwowany skoczek.
picture

Skok Zniszczoła z 1. serii niedzielnego konkursu PŚ w Lillehammer

Źródło wideo: Eurosport

Mimo bardziej skrupulatnego systemu kontroli sprzętu w nowym sezonie Zniszczoł został dopuszczony do startu, lecz zabrakło mu czasu, by odzyskać opanowanie na górze skoczni.
- Cztery numery przed moją próbą poszedłem zapytać, czy mogę z tym skoczyć. Kontroler zrobił zdjęcie i wysłał do Mathiasa (Hafele - red.), a ten po jakimś czasie odpowiedział, że mogę startować. Ja byłem już jednak cały zgrzany, głowa była w zupełnie innym miejscu i szczerze mówiąc, nawet nie wiem, jak skoczyłem - mówił na gorąco w wywiadzie dla Eurosportu.
picture

Aleksander Zniszczoł po 1. serii niedzielnego konkursu PŚ w Lillehammer

Źródło wideo: Eurosport

Po premierowym weekendzie Pucharu Świata 2025/26 najwięcej pochwał z Polaków zebrał Kamil Stoch. Trzykrotny mistrz olimpijski, który po tym sezonie zakończy karierę, zajmuje 12. miejsce w klasyfikacji generalnej cyklu. Udany debiut w elicie ma za sobą 18-letni Kacper Tomasiak, który jest notowany na 18. lokacie. Pierwsze punkty zainkasowali już także 22. Dawid Kubacki, 26. Piotr Żyła i 32. Paweł Wąsek.
W tym tygodniu rywalizacja o punkty Pucharu Świata rozegra się w dwóch miejscowościach. Już we wtorek i środę konkursy odbędą się w Falun, a od piątku do niedzieli w Ruce.
(jac/łup)
dołącz do Ponad 3 milionów użytkowników w aplikacji
Bądź na bieżąco z najnowszymi wiadomościami, wynikami i wydarzeniami na żywo
Pobierz
Udostępnij