Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Turniej Czterech Skoczni Ga-Pa 2020: Marius Lindvik wygrał pierwszy raz w karierze - Skoki narciarskie

Emil Riisberg

01/01/2020, 20:23 GMT+1

Pierwszy dzień w 2020 roku Marius Lindvik z pewnością zapamięta do końca życia. Norweski skoczek w swoim trzecim sezonie startów w Pucharze Świata odniósł pierwsze zwycięstwo. Sukces w Garmisch-Partenkirchen zadedykował ojcu. - Bez niego nie byłbym tam, gdzie jestem dzisiaj - podkreślił.

Foto: Eurosport

21-letni Norweg już po pierwszej serii miał aż 7,5-punktową zaliczkę nad Dawidem Kubackim. Mało tego, skacząc aż 143,5 metrów, wyrównał rekord skoczni należący do Simona Ammanna.
- Starałem się pozostać spokojny i skupić się na sobie. Wiedziałem, że mam sporą szansę i chciałem ją wykorzystać - tłumaczył później norweskim dziennikarzom.
W drugiej serii dołożył 136 metrów. Jak się okazało, wystarczyło, by odnieść historyczne zwycięstwo w zawodach Pucharu Świata, a dopiero po raz drugi stanąć na podium. Poprzednio był trzeci na początku października w Klingenthal.
- Jestem bardzo szczęśliwy, aż nie mam słów - powiedział euforycznie krótko po zwycięstwie mistrz świata juniorów z 2018 roku.

"Sponsor, psycholog, trener, motywator"

Jego rodzina, w tym tata, oglądała konkurs w norweskim Hafjell niedaleko Lillehammer. Triumf syna przeżyli bardzo emocjonalnie. - Łzy same napływają do oczu - wyjawił dziennikarzom gazety "Aftenposten" pan Trond Lindvik.
Przyznał, że syn przebył niesamowitą drogę. Pierwszy raz narty założył 6 marca 2009 roku. - Czternaście dni później wygrał pierwsze zawody. Właśnie wtedy zdałem sobie sprawę, że może być dobry - wspominał.

- Przez lata poświęciłem dużo wolnego czasu. Biegałem pięć-sześć razy w tygodniu na skocznię Gjerpenkollen (w Drammen, na południu Norwegii - red.) i obserwowałem go na każdym treningu - przyznał.
To właśnie tacie Marius zadedykował noworoczny sukces. - Wszędzie mnie prowadził. Nie byłbym tam, gdzie jestem dzisiaj, bez mojego ojca. Był głównym sponsorem, psychologiem, trenerem, motywatorem, wspierał mnie przy moich wzlotach i upadkach. Nie byłbym tu dzisiaj bez niego - podkreślił.
Podziękował też swojej mamie i dziadkom.

Coraz wyżej

W klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni Lindvik awansował na czwarte miejsce. Do prowadzącego Ryoyu Kobayashiego traci 18,9 punktu.
Teraz impreza przenosi się do Austrii na skocznie w Innsbrucku i Bischofshofen. W Pucharze Świata Norweg plasuje się obecnie na piątej pozycji.
Autor: lukl/twis / Źródło: eurosport.pl, aftenposten.no
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama