Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Turniej Czterech Skoczni 2019/2020: Dawid Kubacki - sylwetka zwycięzcy 68. TCS - Skoki narciarskie

Emil Riisberg

07/01/2020, 11:27 GMT+1

Dawid Kubacki na medale i zwycięstwa na skoczniach pracował długo i zawzięcie. Był odsuwany od kadry A, postawił więc na rewolucyjne zmiany w treningu i pracę z psychologiem. Efekty są oszałamiające. Jaką drogę przebył triumfator 68. Turnieju Czterech Skoczni?

Foto: Eurosport

Ostatnio sukcesów przybywa z każdym rokiem. W lutym 2018 był olimpijski brąz wywalczony w drużynie w Pjongczangu, w marcu 2019 Kubacki świętował mistrzostwo świata na obiekcie normalnym w Seefeld. W 2020, dokładnie 6 stycznia, zwycięstwem w konkursie w Bischofshofen undefined Dokonał tego jako trzeci Polak - po Adamie Małyszu i Kamilu Stochu.

"Nigdy nic łatwo nie przychodziło"

Na mistrzostwach świata Kubackiemu pomogła pogoda, gdy odrobił ogromną stratę - 19,2 pkt - do prowadzącego po pierwszej serii Japończyka Ryoyu Kobayashiego. Był 27., skoczył w finale 104,5 m i czekał, tak naprawdę nie licząc na wiele, a sięgnął po złoto.
W TCS rósł z każdym konkursem. W Oberstdorfie i w Garmisch-Partenkirchen zajął trzecie miejsce, na niezbyt szczęśliwej dla siebie do tej pory skoczni w Innsbrucku był drugi. Na koniec w Bischofshofen nie miał sobie równych. W końcu tam należy do niego rekord obiektu (145 m) i tam debiutował we wrześniu 2005 w zawodach FIS Cup, swego rodzaju trzeciej ligi skoczków.
- Faktycznie, z konkursu na konkurs czułem się coraz lepiej i te skoki zaczynały fajnie wyglądać, ale w skokach nie można niczego zakładać. Dopóki zawody się nie skończą i ostatni zawodnik nie przejdzie kontroli sprzętu, wszystko jest otwarte. Ja koncentruję się tylko na swoim zadaniu - wyznał Kubacki w rozmowie z Eurosportem.
I dodał: - Nigdy nic mi łatwo nie przychodziło, ale cieszę się, że mogłem ciągle pracować. Dawać z siebie sto procent i być skoncentrowanym na tym, co mam do zrobienia, nie patrząc na to, co inni mówią i myślą.

O tym, że długo musiał czekać na sukcesy będzie za chwilę.

"Z buta" i na skocznię

Przed rokiem nowotarżanin w klasyfikacji generalnej TCS był czwarty (do trzeciego Niemca Stephana Leyhe stracił niewiele - raptem 3,3 pkt). Łącznie w 13 konkursach Pucharu Świata stanął na podium, w tym dwukrotnie na najwyższym stopniu - po raz pierwszy zwyciężył 13 stycznia 2019 w Predazzo.

Narty w jego życiu były od zawsze. Zaczął jeździć, zanim nauczył się dobrze chodzić. Według rodzinnej legendy zdecydował się postawić na skoki jako pięciolatek, gdy zobaczył w telewizji lot Japończyka Kazuyoshi Funakiego. Mały Kubacki szybko zaczął ćwiczyć w Zakopanem, gdzie trafił do trenera Zbigniewa Klimowskiego.

- Nieraz były śnieżyce, mrozy. Mnie nie było na miejscu, nie było jak go zawieźć na trening, a on plecaczek zakładał, do autobusu, a dalej "z buta" i na skocznię - wspominał Edward Kubacki, tata Dawida.

Latanie było i jest jego pasją, również poza skocznią. Z kolegami budował kartonowe makiety szybowców, które potem puszczał z górskich szczytów. Później doszło profesjonalne modelarstwo lotnicze, na które poświęca długie godziny w swoim domu. Robi też licencję pilota szybowcowego. Wszystko kręci się wokół jednego.


- Zawsze mnie ciągnęło do tego, by siąść za sterami prawdziwego samolotu. Stwierdziłem, że rozpocznę drogę lotniczą od kursu szybowcowego. Wydawało mi się to naturalnym, pierwszym krokiem. Kursu jeszcze nie skończyłem i mam trochę zadań do wykonania, zanim będę mógł przystąpić do egzaminów na licencję. To jest dla mnie duża frajda. Mogę być w powietrzu i oglądać nasze okolice z góry. Jak zdobędę licencję, będzie mi wolno odlatywać dalej. Część Polski pozwiedzam z szybowca popołudniami i na wieczór wrócę do domu - snuł plany przed kamerą Eurosportu.

"Jest lato, to Dawid fruwa"

Na skoczniach narciarskich z lataniem bywało różnie. W przeciwieństwie do pozostałych kolegów z kadry Kubacki nie miał obiecujących wyników w czasach juniorskich. Najwyżej w mistrzostwach świata w tej kategorii wiekowej był 31. w Hinterzarten w 2010 roku. Daleko.

W zawodach Pucharu Świata zadebiutował w styczniu 2009 w Zakopanem, zajmując 49. miejsce. W kolejnych sezonach, jeśli błysnął, to tylko na igielicie, kiedy m.in. dwukrotnie stanął na podium konkursów Letniej Grand Prix.

- Jest lato, to Dawid fruwa – ponoć żartowano w reprezentacji.

Zimą wiodło mu się gorzej. Pierwsze punkty PŚ zdobył pod koniec 2012 roku w Kuusamo. Wraz z drużyną wywalczył brązowy medal MŚ w Val di Fiemme (2013) i nieźle prezentował się latem (mistrzostwo Polski w 2013). Potrafił też zaskoczyć bardzo dalekimi skokami na treningach i w kwalifikacjach, ale wciąż nie mógł odnaleźć się w chwili prawdziwej próby, na najważniejszych zawodach.

Odsunięty przez Kruczka

W roku 2015 został odsunięty od kadry A przez trenera Łukasza Kruczka.

- Albo coś zmienię, albo zostanę przeciętniakiem - oświadczył wtedy Kubacki.

I zaczął zmieniać z treningu na trening, z konkursu na konkurs. Najpierw pod okiem Macieja Maciusiaka i Wojciecha Topora, a następnie Austriaka Stefana Horngachera, który latem 2016 przywrócił go do pierwszej reprezentacji.

- Oczywiście byłem zaskoczony i musiałem przetrawić to, że zostałem odsunięty na boczny tor, ale jednocześnie uznałem, że nowy trener, nowy sztab i nowa koncepcja moich skoków może przynieść dobre rezultaty. Przeanalizowałem parę spraw, doszedłem do kilku wniosków i rozpocząłem pracę nad sobą. Usiedliśmy, porozmawialiśmy i wprowadzamy ustalenia w życie. Jak widać - poskutkowało. Dużo dała mi także systematyczna współpraca z psychologiem - opowiadał o przemianie.

Triumfował w Letniej Grand Prix 2017, a sezon zimowy 2017/18 zakończył na dziewiątym miejscu w Pucharze Świata. Na mistrzostwach świata w Lahti 2017 był już żelaznym członkiem drużyny i z nim w składzie wywalczyła złoty medal. W grudniu 2017 pierwszy raz stanął na podium zawodów PŚ - w konkursie Turnieju Czterech Skoczni w Oberstdorfie, a w klasyfikacji generalnej 2017/18 TCS był szósty.

Dociekliwy i analityczny

Po dobrych wynikach na przełomie 2017 i 2018 roku mógł mieć wreszcie nadzieję, że uwolnił się od koszmaru, że może skakać daleko nie tylko na treningach, w kwalifikacjach czy latem. Jako młody zawodnik przez lata ćwiczył ze starszymi od siebie kolegami, co przyniosło efekt właśnie wtedy. Trenerzy podkreślali, że lata skakania w takim gronie sprawiły, że zaczął wyróżniać się sumiennością i pracowitością. Kubacki jest też bardzo dociekliwy i analityczny, a swoje skoki rozkłada na części pierwsze, by potem niczym model złożyć z nich całość.

Ostatnio, zbliżając się do trzydziestki, zaczął spełniać także marzenia.

Z igrzysk w Pjongczangu - wspólnie z Maciejem Kotem, Stefanem Hulą i Stochem w drużynie - wrócił z brązem.

- To spełnienie marzeń każdego z nas, niezależnie od koloru to przecież medal olimpijski. Nie każdy ma okazję w ogóle o niego walczyć, a my go zdobyliśmy - powiedział po konkursie Kubacki.

Po tym, jak w zeszłym roku został mistrzem świata, Adam Małysz, legenda tej dyscypliny skwitował: - Dawid zerwał z łatką "letniego zawodnika".
Kubacki zakończył sezon na piątej pozycji w klasyfikacji generalnej PŚ. Na dobre wdarł się do światowej czołówki.

"Stał się silniejszy psychicznie"

Mimo zmiany trenera kadry - Horngachera zastąpił Czech Michal Doleżal - ostatnie lato znowu należało do niego i przyniosło kolejny triumf w Letniej GP. Zimowy sezon zaczął przeciętnie, jego forma falowała, w końcu wybuchła w TCS.

- Przede wszystkim stał się silniejszy psychicznie - powiedział o Kubackim Stoch, trzykrotny mistrz olimpijski.

- Ten sukces da Dawidowi kopa, który robi się coraz bardziej stabilny. Mimo że skoki nie zawsze wychodzą, widać, że on odlatuje. Ale też po konkursie w Bischofshofen nie był zadowolony z telemarku, a to dobry objaw, bo to oznacza, że coś jest do poprawienia - przyznał Małysz, dziś dyrektor sportowy w Polskim Związku Narciarskim.
Autor: kz/twis / Źródło: eurosport.pl, PAP
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama