Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Skoki narciarskie Wisła 2021: wyniki i relacja - Niedzielny konkurs Pucharu Świata

Emil Riisberg

05/12/2021, 16:40 GMT+1

Znów zawód. Polscy skoczkowie w Wiśle rozczarowali. Najlepszy Kamil Stoch był jedenasty, w sumie tylko trzech dostało się do serii finałowej. A przecież w pierwszej mieliśmy aż jedenastu reprezentantów. W niedzielę wygrał Austriak Jan Hoerl, to jego pierwsze zwycięstwo w Pucharze Świata.

Foto: Eurosport

Trzydniowe święto skoków w Wiśle dla polskich skoczków na minus.
Owszem, po słabym początku sezonu sobota w wykonaniu Polaków wyglądała obiecująco. Otarli się o podium w konkursie drużynowym, a w nieoficjalnej klasyfikacji indywidualnej w końcu, pierwszy raz w tym Pucharze Świata, dwóch wskoczyło do czołowej dziesiątki.
Przyszła niedziela i konkurs indywidualny, piąty w sezonie. Z aż 11 naszymi przedstawicielami, bo tylu przeszło kwalifikacje (Polska wystawiła w nich 13 zawodników, siedmiu ma w nich prawo udziału z automatu, sześciu to premia dla gospodarza).

Odpadali ekspresowo

Ilość nie poszła w jakość. Żaden z Polaków nie doskoczył do granicy 120 metrów.
Dla większości egzamin okazał się zbyt wysoko zawieszoną poprzeczką. Odpadali z konkursu szeroką ławą, w ekspresowym tempie, bo już po pierwszej próbie. Na początek skoczyło pięciu i pięciu przepadło: Jan Habdas (ledwie 100 m), Klemens Murańka (101,5), Stefan Hula (104), Tomasz Pilch (106,5) i Paweł Wąsek (107).
Porywistego wiatru nie zmierzono. Może presja? Albo po prostu koszmarna – nie bójmy się tego przyznać – forma?
Beznadziejną polską passę na moment przełamał Aleksander Zniszczoł. 116,5 m dało mu chwilowe prowadzenie i awans do finałowej serii, ale bez nadziei na zawojowanie czegoś wielkiego. Trzeba być jednak szczerym: odległość mało imponująca jak na zawodnika z Wisły, który skocznię zna jak własną kieszeń.
To był wyjątek. Dramat gospodarzy trwał w najlepsze. Nie zachwycili następni: Andrzej Stękała (100,5), Jakub Wolny (104,5) i kolejny raz w tym sezonie Dawid Kubacki (113). Dla niego, przecież lidera kadry i ósmego skoczka poprzedniego Pucharu Światu, to już czwarty raz na pięć indywidualnych startów, kiedy nie dostał się do czołowej trzydziestki. Zawiódł raz w Niżnym Tagile, dwukrotnie w Ruce.
Naszych przedarło się do serii finałowej trzech. Poza Zniszczołem - Piotr Żyła (115) i Kamil Stoch (117), ale jeden i drugi z mało przekonującym dorobkiem, by móc myśleć o udanej niedzieli. Stoch, z dezaprobatą opuszczający ręce po swoim skoku, przed finałem był dziewiąty, Żyła i Zniszczoł okopali się w trzeciej dziesiątce i w niej pozostali po drugiej serii.

Bardzo ciasno w czołówce

W Wiśle rządzić mieli inni.
Na półmetku w czołówce było ciasno. Między piątym Markusem Eisenbichlerem a liderem Janem Hoerlem były niespełna trzy punkty różnicy. Tutaj wszystko mogło się zmienić, a końcowa klasyfikacja jeszcze się wywrócić.
Wyniki 1. serii w Wiśle
I się namieszało.
Trzeci po pierwszej serii Marius Lindvik huknął 124 metry i Norweg prowadził, miał też pewne podium na koniec. Czekał na odpowiedź Austriaków - Stefana Krafta i Hoerla.
Kraft poleciał metr krócej, ale był zadowolony. Wiedział, że jest dobrze. Był drugi, ale miał drugie "pudło" w tym sezonie.
Hoerl nie dał sobie odebrać zwycięstwa. 128 było kropką nad i.

Stoch wypadł z dziesiątki

A Stoch? On wypadł z dziesiątki, bo skoczył o pół metra krócej niż kilkadziesiąt minut wcześniej, a i inni latali dalej. Najlepszy z Polaków był jedenasty. On nie schodzi poniżej pewnego poziomu.
Reszta Biało-Czerwonych - słabo. To już nie zadyszka. Polskie skoki są w kryzysie.
Lider klasyfikacji generalnej przed niedzielnym skakaniem Karl Geiger skończył czwarty. Niemiec utrzymał prowadzenie w tym zestawieniu.
Dalej coś niedobrego dzieje się z obrońcą tytułu. Halvor Egner Granerud, po zupełnym fiasku w Finlandii (dwa razy się nie zakwalifikował do zawodów), poza finałową serią.
Autor: twis/TG / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama