Transmisje z Pucharu Świata w skokach w TVN, Eurosporcie i w Eurosporcie Extra w Playerze

Piątek na Hochfirstschanze (HS142) zaczął się od kwalifikacji, w których Kubacki potwierdził formę z początku sezonu i trzech czwartkowych treningów. Lider klasyfikacji generalnej wygrał po skoku na odległość 145 metrów. Na powtórkę liczył w pierwszym z dwóch konkursów indywidualnych zaplanowanych na ten weekend.

Nie tylko jego dyspozycja napawała optymizmem, ale również statystyka. Z 21 rozegranych indywidualnych konkursów nasi skoczkowie wygrywali w tym uzdrowiskowym niemieckim mieście najczęściej, bo aż siedmiokrotnie. Kubacki w 2020 roku zanotował dublet.

KWALIFIKACJE I PIĄTKOWY KONKURS. RELACJA>>>>

Bez błysku, bez Stocha

Do piątkowego Polacy awansowali w komplecie.Przy obfitych opadach śniegu jako pierwszy z naszych reprezentantów na belce pojawił się Jakub Wolny. Większego zadowolenia po uzyskaniu 124,5 m nie było, bo być nie mogło, skoro we wcześniejszych kwalifikacjach Polak spisał się o pięć i pół metra lepiej (35. lokata).

To samo uczucie mogło towarzyszyć Aleksandrowi Zniszczołowi. Skoczek, który nieźle spisywał się podczas treningów, tym razem wylądował na 128. metrze (pięć metrów bliżej niż w kwalifikacjach). Ostatecznie jednak dało mu to przepustkę do drugiej serii - po pierwszej był 26.

Nie poprawił się również Tomasz Pilch, który szczęśliwie załapał się do konkursu. W nim uzyskał najkrótszą odległość 113,5 m (tyle samo skoczył Sabirzhan Muminov) i był przedostatni.

Przełamał się dopiero Paweł Wąsek, który jako pierwszy z naszych reprezentantów przekroczył granicę 130 metrów (o pół metra). I jako pierwszy też - z 14. pozycji - zapewnił sobie awans do drugiej serii.

Zawiódł natomiast Stoch. Po uzyskaniu 119,5 m w niemal bezwietrznych warunkach dwukrotny zdobywca Kryształowej Kuli zajmował odległe 23. miejsce. Stało się jasne, że pierwszy raz w tym sezonie zakończy występ w Pucharze Świata bez punktów (nie licząc dyskwalifikacji po kwalifikacjach w Wiśle). Zajął odległe, 40. miejsce.

Klasę pokazał natomiast Piotr Żyła. W trudnych warunkach skoczył 132 m i po pierwszej serii plasował się na dziewiątej lokacie.

Na więcej z pewnością liczył Kubacki. Bo tak trzeba określić odległość 130,5 m uzyskaną przez Polaka, piątego na półmetku. Do pierwszego Norwega Halvora Egnera Graneruda (136,5 m) tracił niewiele, bo tylko 8,4 pkt. Drugi był Słoweniec Anże Lanisek - 133,5 m, a trzeci Austriak Michael Hayboeck - 135 m.

Popis i awans Żyły

To tylko zwiastowało duże emocji w serii finałowej. Z czterema Polakami. Zaczął Zniszczoł, dla którego był to pierwszy w tym sezonie punktowany konkurs. 121 metrów (przy notach za styl po 16) zapewniło mu przedostatnią lokatę i dwa punkty w klasyfikacji generalnej.

W drugiej próbie stabilną formę potwierdził Wąsek. Uzyskał solidne 128,5 metra, co przełożyło się na miejsce w drugiej dziesiątce - ostatecznie był 14., tak jak w pierwszej serii.

Warto było czekać do czołowej dziesiątki i skoku Żyły. Polak pokazał olbrzymią radość po uzyskaniu 136 metrów - to była najdłuższa odległość w serii finałowej (ostatecznie dała mu szóste miejsce).

Następni zawodnicy - Stefan Kraft, Bendik Jakobsen Heggli i Constantin Schmid - nie zdołali go pokonać. Sztuka ta udała się dopiero Kubackiemu. Poleciał aż 144 metry i duży uśmiech pojawił się na twarzy lidera klasyfikacji generalnej. Wysoko zawiesił poprzeczkę następnym skoczkom. Karl Geiger choć poszybował 141,5 m, nie wyprzedził Polaka. Podobnie jak Hayboeck, który odpowiedział 138,5 m.

Kubackiego dopiero pokonał - o 1,3 pkt - Lanisek, skacząc 141 m. Słoweniec wygrał. Wszyscy czekali na to, co zrobi Granerud. 135 m nie wystarczyło nawet do podium - skończył piąty.

W sobotę w Titisee-Neustadt odbędzie się pierwszy w tym sezonie konkurs drużyn mieszanych, w którym Polska również weźmie udział. Kolejna okazja na pucharowe punkty w niedzielę. Skoczkowie najpierw wezmą udział w kwalifikacjach, a potem w pierwszej serii konkursu indywidualnego.